Wielu z nas ma świeżo w pamięci dramatyczne wydarzenia sprzed roku, kiedy to komando islamskich terrorystów zaatakowało centrum handlowe w stolicy Kenii‒Nairobi zabijając kilkadziesiąt osób. Wydarzenie to odcisnęło głębokie piętno nie tylko na bezpośrednich uczestnikach tego dramatu, ale przyczyniło się do znaczących zmian, w tym o charakterze ekonomicznym, w całym kraju.

Kenia, pomimo tego, że zmaga się z problemem terroryzmu od wielu już lat, jest jak na afrykańskie warunki przykładem dobrze prosperującego i stabilnego państwa. Zamach na centrum handlowe Westgate mocno nadszarpnął ten wizerunek, a jego bezpośrednie i pośrednie skutki spowodowały obniżenie prognozy wzrostu gospodarczego kraju w 2014 roku z 5,2% do 4,7% rocznie. Jest jednak jedna dziedzina gospodarki, która po zamachu w Nairobi przeżywa niebywały rozkwit. To szeroko rozumiana sfera bezpieczeństwa i usług z nią związanych.

Okazuje się, że zagrożenie terrorystyczne i związany z tym brak poczucia bezpieczeństwa wygenerował popyt na usługi firm ochrony, sprzęt służący do wizyjnego nadzoru gmachów użyteczności publicznej czy też nawet na wszelkiego rodzaju urządzenia montowane w bramkach do wykrywania metalowych przedmiotów. W kraju jak grzyby po deszczu powstają kolejne centra szkolące przyszłych ochroniarzy, a firmy działające na tym rynku nie nadążają z obsługą zleceń. Szacuje się, że w Kenii tylko przy bezpośredniej ochronie fizycznej osób i mienia pracuje obecnie około 300 tysięcy osób. Tak niebywały rozkwit tego rynku nie byłby oczywiście możliwy bez towarzyszącego Kenijczykom poczucia zagrożenia, które ostatnio znów zostało wzmocnione po tym jak terroryści zaatakowali prowincjonale rolnicze miasteczko Mpeketoni. Nie jest to jednak jedyny powód. Niemniej istotnym czynnikiem sprzyjającym rozwojowi rynku prywatnych usług ochroniarskich jest słabość państwowych struktur bezpieczeństwa. Policja w Kenii liczy 80 tysięcy funkcjonariuszy, co w przeliczeniu daje jednego funkcjonariusza na 800 mieszkańców. Tymczasem zalecenia ONZ mówią, że aby policja była efektywna, jeden policjant powinien przypadać na 400 mieszkańców. Słabość aparatu państwowego została jednak chyba dostrzeżona przez rządzących, gdyż tegoroczny budżet w dziale „bezpieczeństwo wewnętrzne” jest aż o 24% wyższy niż ubiegłoroczny, co oznacza wydatki na poziomie 1,7 miliarda dolarów. Część z tych środków zostanie przeznaczona na zatrudnienie 10 tysięcy nowych policjantów.