Nie od dziś wiadomo, że USA to kraj w którym liczba procesów cywilnych bije wszelkie rekordy. Niektórzy nawet określają USA mianem raju dla prawników, gdyż jak twierdzą, można tam pozwać do sądu praktycznie każdego, nierzadko pod absurdalnymi zarzutami.

Wiele z takich spraw sądowych trafia do gazetowych działów z humorem (wystarczy wspomnieć pozew złożony przez pewną panią, która po oparzeniu się gorącą kawą pozwała kawiarnię za brak stosownego ostrzeżenia na kubku do kawy), niemniej jednak najnowszy przykład pozwu o naruszanie dóbr konsumenta znajdzie pewnie zrozumienie u wielu osób, a mężczyzn w szczególności. Otóż, grupa amerykańskich piwoszy pozwała browar Anheuser‒Busch InBev z powodu rzekomego zaniżania zawartości alkoholu w piwie. Anheuser‒Busch InBev jest największym na świecie producentem piwa.

Pozew został złożony jednocześnie w kilku stanach i opiewa na kwotę 5 milionów dolarów. Pozywający twierdzą, że koncern stosował na przemysłową skalę praktykę zaniżania zawartości alkoholu w swoich 10‒ciu piwach, włączając to w to tak słynne marki jak Budweiser czy Michelob.

Prawnik Josh Boxer reprezentujący piwoszy powiedział, że podstawą do złożenia pozwu są informacje uzyskane od byłych pracowników koncernu Anheuser‒Busch InBev. Pracownicy ci mieli potwierdzić, że koncern celowo i na masową skalę „oszczędzał” na zawartości alkoholu w swoich wyrobach. Według pozywających, opisane w pozwie naganne praktyki zaczęły się w 2008 roku po tym, jak amerykański koncern Anheuser‒Busch połączył się z brazylijskim koncernem InBev. Wtedy to właśnie na przemysłową skalę zaczęto fałszować piwo, a powodem były oczywiście oszczędności.

Władze koncernu Anheuser‒Busch InBev zdecydowanie odrzucają jakiekolwiek oskarżenia w powyższej sprawie. Peter Kraemer‒viceprezydent odpowiedzialny za proces produkcji i dostaw w koncernie powiedział cyt. „nasze procedury produkcyjne są najlepsze na świecie i spełniają wszelkie standardy. Jesteśmy dumni z tego jak produkujemy piwo”.