Popularność portali oferujących duże zniżki na różnego rodzaju produkty i usługi kupowane za ich pośrednictwem przez internautów stale rośnie. Okazuje się jednak, że obecność oferty naszej firmy na takiej stronie internetowej może być zarówno źródłem sukcesu finansowego, jak i… totalnej porażki. Doświadczenia małych przedsiębiorców ze współpracy z Grouponem, opisane przez Brada Tuttle’a w Time Business, są tego doskonałym przykładem.

Groupon jest prężnie działającym portalem zakupów grupowych. Liczba zakupionych w ciągu jednego dnia usług bądź produktów danego oferenta może w znaczny sposób wpłynąć na funkcjonowanie firmy. Niespełna dwa tygodnie temu Groupon wprowadził nową wersję Groupon Works – cyfrowego przewodnika dla przedsiębiorców zajmujących się handlem. Można się z niego dowiedzieć, w jaki sposób wykorzystać magię i silną markę portalu dla zwiększenia sprzedaży swoich produktów i usług. Jak łatwo się domyślić, w przewodniku roi się od studiów przypadków w postaci nagrań video, na których zadowoleni przedsiębiorcy opowiadają o tym, jak wielką szansą dla biznesu jest Groupon oraz jak bardzo polecają współpracę z portalem.

Wśród setek nagrań o tym, jak wykorzystanie Grouponu przyczyniło się do polepszenia sytuacji rynkowej salonów kosmetycznych, pubów, szkół tańca i innych małych bądź większych biznesów, najbardziej poruszająca dotyczy ZOOMARS Petting Zoo. Na tej amerykańskiej farmie z 30letnią tradycją, dzieci, młodzież i dorośli mogą odkrywać uroki życia wśród zwierząt domowych. Wybierając się na wycieczkę do tego specyficznego parku rozrywki w San Juan Capistrano, możesz wziąć udział w Gorączce Złota, nakarmić kozę czy pojeździć konno. Oferta skierowana jest głównie do dzieci w wieku przedszkolnym, ale każdy lubiący kontakt z naturą znajdzie tam coś dla siebie. Carolyn Franks właścicielka ZOOMARS uważa, że Groupon daje nadzieję na lepsze jutro w trudnych dla małych przedsiębiorców czasach. Opowiada, że kiedy borykała się dużymi problemami i zamknięcie zoo wydawało się jedynym sensownym wyjściem z sytuacji, z pomocą przyszedł właśnie Groupon. I uratował zoo. Po promocji za pośrednictwem portalu liczba odwiedzających wzrosła z 200 do 2000 tygodniowo. Co więcej goście, którzy dowiedzieli się o zoo przez Groupon zamienili się w lojalnych klientów. Według zapewnień właścicielki, wszyscy odwiedzili zoo więcej niż raz. Niestety na nagraniu nie podano żadnych informacji w jaki sposób uzyskano dane do takich statystyk. Należy zauważyć, że 100% wskaźnik powrotu klientów na farmę z domowymi zwierzętami jest raczej mało prawdopodobny.

Badania przeprowadzone przez Rice University dowodzą, że transakcje handlowe dokonywane za pośrednictwem Grouponu nie są dochodowe dla około 1/3 firm korzystających z usług portalu. Ponadto 4 na 10 przedsiębiorców współpracujących wcześniej z Grouponem, nie zdecydowałoby się na to ponownie. Wyniki te nie zaskakują. W ciągu ostatnich kilku lat pojawiło się bowiem wiele głosów krytycznych pod adresem portalu i jego funkcjonowania, zarówno ze strony klientów biznesowych jak i indywidualnych użytkowników.

Całkiem niedawno światło dzienne ujrzała historia restauracji w Waszyngtonie „Back Alley Waffles”. Craig Nelson, współwłaściciel lokalu, którego specjalnością były gofry, jako przyczynę zamknięcia biznesu podaje nawiązanie współpracy z Grouponem. W poście umieszczonym na stronie firmowej Nelson napisał: „Użytkownicy Grouponu, przykro mi, ale prędzej przytrzasnę sobie rękę samochodowymi drzwiami, niż będę honorował Wasze kupony z Grouponu. Będziecie musieli szukać zwrotu pieniędzy u swojego nowego robaczywego władcy. Jeśli się pospieszycie – może uda się wam odzyskać pieniądze do świąt Bożego Narodzenia. W 2015 roku”. Kiedy ABC News i Huffington Post podchwyciły tę historię, Groupon wydał oficjalne oświadczenie w celu obrony dobrego imienia. Zgodnie z jego treścią, tylko 132 użytkowników portalu (ok. 18% z wszystkich, którzy wykupili ofertę „Back Alley Waffles”) zrealizowało swoje kupony w restauracji, a jej właściciel otrzymał 2/3 swojego udziału w dochodach z tego tytułu. Rzeczniczka Grouponu Julie Mosler stwierdziła, że Craig Nelson nie może zatem winić portalu za zamknięcie firmy.

Na odpowiedź ze strony „Back Alley Waffles” nie trzeba było długo czekać. Craig Nelson objaśnił opinii publicznej co oznaczało dane 18% dla jego biznesu. Koszty składników i robocizny w wysokości 2.600 dolarów, które trzeba było wyłożyć, w czasie gdy Groupon zarobił on-line 7.000 dolarów na kuponach restauracji. Ze wspomnianych 7 tysięcy portal zainkasował połowę, a następnie… jeszcze połowę z połowy należnej „Back Alley Waffles”. W ciągu 30 dni obowiązywania oferty, Nelson otrzymał jedynie 1/3 z obiecanych pieniędzy. Przez kolejny miesiąc musiał czekać na następne 33%. W przypadku małych firm takie opóźnienia w płatnościach bardzo często stają się przysłowiowym gwoździem do trumny. Właśnie tak zakończyła się historia „Back Alley Waffles”.

W swoim ostatnim oświadczeniu, Craig Nelson przyznaje, że ponosi 100% odpowiedzialność za zamknięcie restauracji niezależnie od tego, czy czynnikiem decydującym o porażce była kiepska lokalizacja, zła receptura gofrów czy współpraca z Grouponem. Cały czas przestrzega jednak przed promowaniem firmy za pośrednictwem portali sprzedaży grupowej. Mali przedsiębiorcy muszą bowiem pamiętać o tym, że jednorazowe akcje marketingowe bądź promocyjne mogą przynieść więcej szkód niż korzyści. Zatem decydując się na jakąkolwiek współpracę w zakresie sprzedaży, trzeba dokładnie przeanalizować warunki umowy, a przede wszystkim sporządzić szczegółowy kosztorys takiego przedsięwzięcia.

Więcej na: http://www.grouponworks.com/case-studies/zoomars-petting-zoo  i http://www.huffingtonpost.com/2012/07/23/back-alley-waffles-washington-dc-groupon_n_1695634.html