Kilkakrotnie pisaliśmy już w tym miejscu o sporych kłopotach Facebooka spowodowanych roszczeniami licencyjnymi innych podmiotów. Spory te ciągnęły się w nieskończoność, a część z nich trafiła nawet do sądu. Ostatnio jednakże chyba coś się zmieniło w filozofii działania zarówno Facebooka jak i jego oponentów. Otóż ogłoszono, iż Facebook i Yahoo‒które były dotąd w ostrym sporze‒postanowiły wycofać wzajemne pozwy sądowe. Jakby tego było mało, nawiązały również współdziałanie z zamiarem utworzenia potężnej platformy reklamowej.

Przypomnijmy, że Yahoo wniosło do sądu pozew przeciwko Facebookowi, twierdząc, że ten ostatni naruszył 10 rozwiązań patentowych należących do Yahoo. W odpowiedzi Facebook zakupił 750 patentów od IBM oraz kilkaset dalszych od Microsoftu i pozwał Yahoo o naruszanie tychże patentów (jako żywo przypomina to perypetie bohaterów komedii „Sami Swoi”). Cóż więc się stało, że obie strony postanowiły zakończyć ten spór?

Motorem napędowym porozumienia jest tymczasowy szef Yahoo Ross Levinhson. Kroki zmierzające do zakończenia sporu z Facebookiem podjął natychmiast po objęciu stanowiska po swoim poprzedniku, co szybko spotkało się z pozytywną reakcją szefostwa Facebooka. Obserwatorzy spekulują, iż Levinhson motywowany był chęcią odniesienia znaczącego sukcesu, co miałoby mu pomóc zachować piastowane jedynie tymczasowo stanowisko. Faktycznie, w zgodnej opinii analityków, szanse potencjalnego rywala Levinhsona‒szefa firmy Hulu Jasona Kilara‒zmalały niemal do zera po tym jak Yahoo i Facebook ogłosiły wzajemne porozumienie.

Prasa cytuje Levinhsona, który stwierdził, iż „porozumienie osiągnięte z Facebookiem ma w sobie ogromny potencjał. Połączenie tego co może zaoferować Yahoo zarówno jeśli chodzi o treści jak i zasięg z tym co ma do zaoferowania Facebook, daje reklamodawcom niedostępne do tej pory narzędzie pozwalające docierać do setek milionów potencjalnych klientów”. W podobnym tonie brzmią oświadczenia szefostwa Facebooka.

Na uwagę zasługuje fakt, iż zawarte porozumienie jest niejako „bezgotówkowe” co oznacza, że żadna ze stron nie zapłaci drugiej za udział w przedsięwzięciu. Z punktu widzenia Facebooka, jak twierdzą niektórzy, nie jest tak do końca, gdyż należałoby jednak uwzględnić tutaj koszty poniesione na zakupy licencji od Microsoftu (550 milionów dolarów) i IBM (83 miliony dolarów).

Co by jednak nie powiedzieć‒przynajmniej dla Facebooka‒jest to pierwsza dobra wiadomość od dłuższego czasu. Należy mieć tylko nadzieję, że dobra współpraca z Yahoo będzie trwalsza niż dobrosąsiedzkie stosunki Pawlaków i Kargulów ze wspomnianej już tutaj kultowej komedii.