Im bliżej dnia inauguracji prezydentury Donalda Trumpa, tym większe zainteresowanie towarzyszy procedurze przekazywania sterów w biznesowym imperium prezydenta–elekta. Analitycy biznesowi i amerykańska opinia publiczna z uwagą śledzą informacje na ten temat, gdyż kwestia potencjalnego konfliktu interesów w tym obszarze może już na samym początku prezydentury zachwiać pozycją Donalda Trumpa.

Na wczorajszej konferencji prasowej Donald Trump przedstawił plan przekazania władzy w swoim imperium biznesowym, co jest niezbędne, aby móc w zgodzie z prawem sprawować urząd prezydenta USA. Zgodnie z zapowiedziami Trumpa, kontrolę nad Trump Organization–firma spełniająca rolę „czapy” nad kilkuset spółkami, funduszami i firmami należącymi do Donalda Trumpa–przejmie jego dwóch synów oraz dotychczasowy szef finansów holdingu Allen Weisselberg. Cała trójka będzie zarządzać Trump Organization na czas trwania kadencji prezydenckiej Donalda Trumpa. Jak poinformowała Sherri Dillon–prawniczka związana z Donaldem Trumpem, która odpowiada za przeprowadzenie całej operacji od strony prawnej cyt. „Donald Trump nie będzie w żaden sposób ingerował w prowadzenie firmy, wszelkie inwestycje zagraniczne zostaną wstrzymane, a operacje krajowe zostaną poddane ścisłemu nadzorowi, tak aby wykluczyć wątpliwości co powstania konfliktu interesów”.

Pomimo powyższych zapewnień, plan Donalda Trumpa na sukcesję w jego imperium biznesowym został ostro skrytykowany przez Waltera Shauba–szefa rządowego centrum ds etyki. Instytucja, której szefuje Shaub została powołana w 1978 roku, a jej głównym zadaniem jest monitorowanie przestrzegania przez wyższych urzędników państwowych zasad etycznych, w szczególności dotyczących unikania konfliktu interesów pomiędzy działalnością biznesową a służbą publiczną. Zdaniem Shauba plan przedstawiony przez Donalda Trumpa nie eliminuje zagrożenia wystąpienia konfliktu interesów. Jak powiedział Shaub cyt. „na przestrzeni ostatnich 40–stu lat każdy prezydent, który miał udziały w biznesie, zamrażał swoje aktywa w tzw. ślepym funduszu. Funduszem tym zarządzali niezależni fachowcy, a z mocy prawa dane o inwestycjach były objęte tajemnicą. Rozwiązanie zaproponowane przez Donalda Trumpa nie spełnia tych standardów”.

Zgodnie z amerykańskim prawem, na mocy konstytucji, zabronione jest przyjmowanie przez urzędników państwowych jakichkolwiek korzyści pochodzących z zagranicy. W świetle tych przepisów wątpliwe wydaje się dalsze pozostawanie przez Donalda Trumpa właścicielem (choćby tylko formalnym) Trump Organization. Wiele z firm Trumpa inwestuje bowiem za granicą i każdy przychód z takiej działalności może–zdaniem konstytucjonalistów–łamać przepisy. Czy w tej sytuacji Donald Trumo zdecyduje się na całkowite zerwanie z biznesem? Czas pokaże.