Rynek ubezpieczeń komunikacyjnych w Wielkiej Brytanii czekają w najbliższych miesiącach duże zmiany. I nie chodzi tylko o to, że zyski towarzystw ubezpieczeniowych przestały rosnąć, co samo w sobie jest już niemałym szokiem dla branży przywykłej do corocznych wzrostów. Towarzystwa ubezpieczeniowe stoją bowiem przed koniecznością wprowadzenia w życie uregulowań narzuconych im zgodnie przez Unię Europejską i rząd w Londynie.

Ostatnie kilka lat to duży wzrost przychodów ubezpieczycieli komunikacyjnych na Wyspach Brytyjskich, co boleśnie odczuli tamtejsi kierowcy zmuszeni do płacenia coraz wyższych składek ubezpieczeniowych. Trend ten został zatrzymany w III kwartale br. Obecnie najtańsza polisa obejmująca podstawowy zakres ubezpieczenia kupowana bezpośrednio w towarzystwie ubezpieczeniowym kosztuje średnio ok. 870 funtów rocznie. Podobna polisa zakupiona poprzez strony internetowe specjalizujące się w wyszukiwaniu korzystnych ofert kosztuje już „tylko” 612 funtów. Spadek cen wymusiła duża konkurencja na rynku ubezpieczeń, i to pomimo tego, że firmy ubezpieczeniowe muszą liczyć się z coraz większymi kosztami wypłacanych odszkodowań.

Jednakże, radość kierowców ze spadających cen polis była chyba przedwczesna. Otóż, w najbliższym czasie wyrokiem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości nielegalne będzie sprzedawanie polis ze zniżkami dla młodych kobiet. Do tej pory młode kobiety uznawane były przez towarzystwa ubezpieczeniowe za bardziej odpowiedzialnych kierowców niż młodzi mężczyźni i z tego tytułu mogły liczyć na niższe składki ubezpieczeniowe. Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że…jest to niedopuszczalne różnicowanie stawek ze względu na płeć i nakazał wyrównanie stawek. Oczywiście oznacza to ich podniesienie do poziomu, który płacą mężczyźni.

Inną zmianą jest reforma popularnego na Wyspach systemu dochodzenia odszkodowań za starty poniesione w wyniku wypadków. Specjalizujące się w tym firmy pozyskiwały do tej pory dane o ofiarach wypadków od towarzystw ubezpieczeniowych, za co te drugie naliczały opłaty. Po reformie takie przekazywanie danych będzie nielegalne, co podniesie koszty dla indywidualnych klientów w przypadku, gdy zdecydują się dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Co więcej, w wielu przypadkach prawnicy reprezentujący pokrzywdzonych klientów pracowali na zasadzie uzyskania określonego procentu od zasądzonej (wygranej) sumy odszkodowania. Zasądzone sumy były wtedy obciążeniem polisy sprawcy kolizji. Obecnie, to osoba poszkodowana będzie musiała z własnej kieszeni opłacić swojego prawnika, co uszczupli de facto sumę odszkodowania.