Od zaprzysiężenia Donalda Trumpa na prezydenta USA minęły zaledwie dwa tygodnie, ale już wiadomo, że rację mieli ci, którzy uważali, że będzie to bardzo dynamiczna prezydentura. Tempo w jakim Donald Trump zabrał się za wcielanie w życie swoich wyborczych obietnic zszokowało wiele środowisk. Wiele z pierwszych decyzji nowego prezydenta dotyczy sfery ekonomii, stąd też amerykański prezydent gości praktycznie bez przerwy na czołówkach światowej prasy gospodarczej.

Najnowszą decyzją Donalda Trumpa jest kwestia rewizji zasad obowiązujących w amerykańskiej bankowości, a w szczególności tzw. regulacji Dodd–Frank. Nazwa regulacji wzięła się od nazwisk dwóch demokratycznych senatorów, którzy po kryzysie bankowym 2008 roku lobbowali za wprowadzeniem szeregu przepisów, których celem było zapobieżenie powtórce tego typu kryzysów w przyszłości. W najogólniejszym ujęciu, regulacje Dodd–Frank ograniczyły w znacznym stopniu swobodę banków w zakresie udzielania kredytów i pożyczek, zwiększyły wymagane poziomy zabezpieczeń, a także wprowadziły silne mechanizmy ochrony klientów banków. Na mocy ustawy Dodd–Frank utworzono także Consumer Financial Protection Bureau, czyli instytucję mającą prawo do kontroli produktów finansowych oferowanych przez wszelkie instytucje finansowe (nie tylko banki), w tym przez firmy ubezpieczeniowe czy fundusze emerytalne.

Krytycy ustawy Dodd–Frank od dawna podnosili argumenty, że jej zapisy idą za daleko, ograniczają swobodę funkcjonowania rynku bankowego i są przykładem nadmiernej ingerencji państwa w gospodarkę. Zdanie to podzielał także Donald Trump, który w kampanii wyborczej zapowiadał przegląd obowiązujących przepisów i ich liberalizację. Ogłoszony dwa dni temu dekret prezydencki w tej sprawie spwoodował, że na giełdzie nowojorskiej i giełdach europejskich ceny akcji banków poszybowały w górę. Przykładowo, ceny akcji Goldman Sachs i JP Morgan Chase wzrosły odpowiednio o 4% i 3%. Jak powiedział Gary Kohn–doradca Donalda Trumpa cyt. „po reformie banki będą mogły oferować o wiele atrakcyjniejsze produkty dla swoich klientów, a mniejsze instytucje finansowe będą w stanie nawiązać walkę konkurencyjną z potentatami w branży”. Jak jednak dodał cyt. „zniesienie literalnie wszystkich zapisów ustawy Dodd–Frank byłoby niewłaściwe, gdyż naraziłoby sektor bankowy na wystąpienie kryzysu podobnego do tego z 2008 roku”.