Najnowszy raport opracowany na zlecenie Księcia Karola jest dowodem na to, że właściwa eksploatacja oceanów może przynieść światowej gospodarce dodatkowych 50 miliardów dolarów. Warunkiem niezbędnym do zdobycia tej sumy jest zrównoważone zarządzanie rybołówstwem. Niestety warunek ten nie jest prosty do spełnienia.

Książę Karol, który znany jest ze swojego zaangażowania w sprawy środowiska, przed kilkoma dniami zorganizował w Londynie spotkanie, do udziału w którym zostali zaproszeni przedstawiciele sektora rybołówstwa, rządów, zainteresowanych organizacji i inwestorów, w celu przedyskutowania sposobów optymalizacji finansowania i zarządzania połowem ryb. Zdaniem przedstawiciela Funduszu Ochrony Środowiska, Freda Kruppa, poprzez zrównoważone zarządzanie należy dążyć do tego, aby w oceanach występowało więcej ryb, co oznaczałoby więcej żywności, a w konsekwencji większy dobrobyt gospodarczy.

Udział rybołówstwa w światowym PKB wynosi ponad 270 miliardów dolarów, a co więcej w branży są zatrudnione setki milionów ludzi na całym świecie. Dodatkowe 160 miliardów dolarów pochodzi z działalności gospodarczej powiązanej z rybołówstwem, takiej jak przetwórstwo rybne czy budowa łodzi. Niestety równocześnie ekologowie przekonują, że oceany są nadmiernie eksploatowane, a w połów ryb angażuje się znacznie więcej rybaków niż jest to niezbędne, czego efektem jest naruszenie równowagi ekosystemu przy jednoczesnym wzroście kosztów. Tymczasem zgodnie z doktryną zrównoważonego rozwoju, zarządzanie musi uwzględniać zarówno dobro klientów oraz środowiska, jak i przyszłych pokoleń.

Obecnie jest zbyt wielu rybaków i zbyt mało ryb, a jedynie 10 krajów właściwie zarządza rybołówstwem na wodach oceanów, przy czym większość z nich to kraje rozwinięte. Tym razem, jak przekonuje Książę Karol, ekonomia i ekologia nie stoją po przeciwnej stronie barykady, a optymalizacja procesu zarządzania rybołówstwem poskutkuje zarówno korzyściami dla środowiska, jak i dla gospodarki, która według raportu może zyskać dodatkowych 50 miliardów dolarów.