Żyjąc w Europie trudno jest uwierzyć, że nadal istnieją kraje, w których epokowym wydarzeniem może być … uruchomienie transportu kolejowego. Tymczasem, właśnie takie wydarzenie stało się głównym tematem doniesień z Kambodży. W tym zniszczonym wojną kraju pasażerski transport kolejowy nie funkcjonował od 14 lat …

W tym roku mija czternaście lat od chwili, kiedy w Kambodży zamknięto ostatnie regularne pasażerskie połączenie kolejowe. Od tego czasu setki kilometrów szlaków kolejowych, które istnieją w tym państwie, sukcesywnie popadało w ruinę. Lokalna ludność na własną rękę starała się jednak z nich korzystać. Rozwinął się ruch tzw. kolei bambusowych, czyli zwykłych drezyn, którymi w prymitywnych warunkach przewożono pasażerów pomiędzy sąsiednimi wioskami. Taki stan rzeczy nie był powodem do chluby dla kambodżańskich władz, więc zdecydowano o odbudowie transportu kolejowego na terenie kraju.

Właśnie wczoraj, po raz pierwszy od kilkunastu lat ze stolicy kraju Phnom Penh wyruszył regularny pociąg pasażerski, którego celem było znane z turystycznych atrakcji południowo–zachodnie wybrzeże Kambodży. W składzie pociągu znalazł się jeden wagon tzw. Vip–owski, którym podróżował były premier Kambodży Hun Sen. Jak napisał on później na Facebooku cyt. „przez ostatnie 40 lat kraj wyniszczały wojny, ale obecnie mamy pokój, więc to odpowiedni czas, aby zacząć inwestować w naszą infrastrukturę kolejową”.

Linia z Phnom Penh na wybrzeże jest oczywiście jedyną czynną linią kolejową w Kambodży. Pociągi na tej trasie będą kursować od piątku do niedzieli, po jednym składzie dziennie w każdym kierunku. Czas podróży to około 8 godzin, a cena biletu wyniesie 7 dolarów.

Odbudowa kambodżańskich kolei potrwa wiele lat, ale pozytywnym znakiem jest to, że jednak coś się w tej kwestii zmienia. Trzy lata temu w bardzo niewielkim zakresie i na krótkich odcinkach, ale zdołano przywrócić kolejowy ruch cargo. Uruchomienie pierwszej linii pasażerskiej powinno dać kolejny asumpt do dalszego rozwoju tamtejszego kolejnictwa.