Powoli należy się przyzwyczajać do faktu, iż ekonomiczne dane napływające z Pekinu analizowane są na całym świecie z nie mniejszą uwagą, niż te z Waszyngtonu, Tokio czy Brukseli. Chiny są dziś drugą gospodarką świata, niedawno wyprzedziły Japonię, a imponujący wzrost gospodarczy każe upatrywać w nich godnego rywala dla gospodarki USA. Właśnie a propos tempa wzrostu gospodarczego Chin, ostatnie dane które napłynęły z Pekinu, warte są szerszego omówienia.

Rok 2012 zamknął się w Chinach wzrostem gospodarczym na poziomie 7,8% co w porównaniu do 9,3% w 2011 roku stanowiło spore rozczarowanie. Dość powiedzieć, że 2012 rok był…najsłabszy pod tym względem od 13 lat. Już w połowie 2012 roku nie brakowało ekonomistów, którzy wieszczyli utrwalenie się trendu spadkowego i osiągnięcie przez Chiny wzrostu na poziomie ok. 6% w kolejnych latach. Najnowsze dane pokazują jednak, iż spadek udało się zatrzymać. Już ostatni kwartał 2012 roku przyniósł poprawę (7,9%) w stosunku do III kwartału (7,4%). Chińskie władze przewidują na 2013 rok wzrost na poziomie ok. 8%. Przyjrzyjmy się więc dokładniej przyczynom tych fluktuacji.

Chiny przez ostatnią dekadę rozwijały się w zawrotnym tempie ok. 10%. Było to możliwe z powodu wykorzystywania naturalnych rezerw tkwiących w gospodarce i niskich kosztów pracy. Jak powiedział Rajiv Biswas z firmy IHS Global „chińska gospodarka było gospodarką niskodochodową, a obecnie przekształca się w gospodarkę średniodochodową, znajdując się w fazie przejściowej”. Oznacza to, że powrót do dwucyfrowego wzrostu nie będzie już możliwy. Głównymi przyczynami tego stanu rzeczy jest starzejące się społeczeństwo i wyczerpanie się prostych rezerw w gospodarce, co przekłada się na coraz niższy zwrot otrzymywany z zainwestowanego kapitału. Powyższe czynniki są czynnikami długoterminowymi ograniczającymi możliwości rozwoju chińskiej gospodarki. Do czynników krótkoterminowych należy spadek popytu na chińskie towary za granicą (kryzys w USA i UE) oraz ograniczenie popytu wewnętrznego. Ponadto chiński rząd w obawie przed narastaniem bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości wprowadził mechanizmy „studzące” ten sektor gospodarki, co miało wpływ na obniżenie się tempa wzrostu gospodarczego.

Duże znaczenie dla chińskiej gospodarki, która jest przecież gospodarką sterowaną przez władze polityczne, będzie miała zmiana ekipy rządzącej w Pekinie, co nastąpi w marcu tego roku. Nowe kierownictwo partii będzie miało trudne zadanie w utrzymaniu wzrostu gospodarczego na poziomie ok. 8% (oficjalny cel chińskich planistów). Głównym problemem będzie utrzymanie równowagi pomiędzy zagrożeniem ze strony bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości, a podtrzymaniem żywotności tego sektora, który w dużej mierze przyczynia się do kreacji wzrostu PKB.

Na sytuację w Chinach z wielką uwagą patrzy cały świat. Od kondycji chińskiego smoka zależy bowiem coraz więcej w światowej gospodarce. Swoją drogą trudno nie powstrzymać się przed uwagą, iż liczby obrazujące wzrost chińskiego PKB są dla reszty rozwiniętych gospodarek niedościgłym marzeniem. Gospodarki USA czy Japonii wzrosły zaledwie o 2%, a cała UE o…0,4% w 2012 roku.