Już dawno minęły czasy, gdy potęgi gospodarcze wyrastały dzięki pracy ogromnych rzesz nisko wykwalifikowanych robotników czy rolników. Współczesne gospodarki, które odnoszą sukcesy są oparte na innowacyjności i wiedzy. Edukacja jest więc tą dziedziną życia społecznego, która w prosty sposób przyczynia się do podniesienia poziomu życia całych społeczeństw. Bardzo dobrze prawdę tę przyswoili sobie Chińczycy.

W celu wyobrażenia sobie skali inwestycji w chińską edukację wystarczy przytoczyć obrazowy przykład. Przyrost tamtejszego potencjału edukacyjnego jest tak duży, jak gdyby co tydzień powstawał nowy uniwersytet. Chiński boom edukacyjny nazywany jest cichą rewolucją, która przynosi ogromne zmiany na światowej mapie obrazującej poziom wykształcenia społeczeństw. Wśród osób w przedziale wieku 55–64 lata będących obywatelami krajów rozwiniętych i posiadających wyższe wykształcenie aż 30% stanowią obywatele USA. Jest to rezultat rozkwitu amerykańskich uniwersytetów kilka dekad temu. Te czasy jednak odchodzą do historii. Już teraz chińskie uczelnie opuszcza więcej absolwentów niż uczelnie amerykańskie. Jest to także liczba większa niż we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Ta przepaść będzie się pogłębiać, gdyż do 2030 roku liczba osób uzyskujących w skali roku wyższe wykształcenie w Chinach wzrośnie o 300%, podczas gdy w USA zaledwie o 30%.

Przyczynami takiego stanu rzeczy są nie tylko ogromne chińskie inwestycje w edukację, ale także niezrozumiała polityka władz krajów zachodnich, które jakby zapomniały o tym, że edukacja jest warunkiem dobrobytu gospodarczego. Dostęp do edukacji uniwersyteckiej w USA coraz częściej wymaga zaciągania od studentów ogromnych kredytów, co nie sprzyja wzrostowi liczby studiujących. Z kolei w Europie Zachodniej uczelnie wyższe są niedoinwestowane, a jednocześnie prawo zabrania im prowadzenia działalności gospodarczej. W takich warunkach przewaga Chin będzie rosnąć. Co więcej, nie chodzi tylko o zwykły wzrost liczby studentów. W 2013 roku około 40% z chińskich studentów było absolwentami kierunków technicznych, matematyki czy inżynierii, czyli tych dziedzin, które bezpośrednio wpływają na rozwój gospodarczy. W tym samym czasie w USA kierunki te skończyło zaledwie 20% wszystkich absolwentów. Do 2030 roku z Chin i Indii będzie pochodzić 60% wszystkich absolwentów kierunków technicznych (licząc kraje rozwinięte), podczas gdy z USA 8%, a z Europy Zachodniej zaledwie 4%.

Tak duży przyrost liczby studentów może rodzić obawy o jakość ich wykształcenia i pewną dewaluację dyplomów uczelni wyższych. Okazuje się, że badania prowadzone w Chinach, między innymi przez OECD, nie potwierdzają istnienia takiego zjawiska. Chińczycy potrafili pogodzić wzrost ilości studiujących ze wzrostem jakości nauczania. Jeżeli opisywane trendy się utrzymają, już za kilkanaście lat może się okazać, że Zachód utraci swój prymat technologiczny na rzecz Chin czy Indii.