Zbliżają się święta, co dla wielu osób oznacza podróż w rodzinne strony. Jednak nie dla wszystkich nadchodzące dni będą okazją do wypoczynku w gronie najbliższych. Dla personelu pokładowego British Airways 25 i 26 grudnia będą czasem strajku i walki o wyższe wynagrodzenia. Pasażerowie, którzy zamierzają w tym czasie wylecieć z Heathrow, powinni przygotować się na możliwą zmianę planów.

Jak donosi BBC, konflikt na linii pomiędzy władzami spółki a załogą dotyczy grupy pracowników, którzy są zatrudnieni przy obsłudze tak zwanych lotów mieszanych, czyli zarówno lotów krótko- jak i długodystansowych. Personel pokładowy nie przyjął propozycji ze strony kierownictwa British Airways, zgodnie z którą wynagrodzenia miałyby wzrosnąć o dwa procent. Związek zawodowy Unite, który skupia niezadowolonych pracowników, tłumaczy, że choć płace powinny zawierać się w przedziale od 21 do 25 tysięcy funtów, w rzeczywistości są niższe od płac pozostałych zatrudnionych i wynoszą zaledwie 12 tysięcy funtów powiększone o 3 funty za każdą godzinę odbytego lotu.

Związek zawodowy Unite ma możliwość zaangażowania aż 4,5 tysiąca pracowników, jednak – jak podaje British Airways – za strajkiem opowiedziało się około 1200 osób. Oznacza to, że brytyjskie linie lotnicze muszą liczyć się z tym, iż w czasie świąt od wykonywania swoich obowiązków odstąpi około 7 proc. wszystkich zatrudnionych. Tymczasem spółka ocenia, że protest jest bezcelowym i wyrachowanym działaniem, które nie zakłóci obsługi zaplanowanych lotów.

Według British Airways, loty długodystansowe z lotniska London Heathrow będą startowały zgodnie z rozkładem, podobnie jak wszystkie loty z portów London Gatwick i London City. Linie już zapowiedziały, że mają opracowany plan awaryjny, dzięki czemu mimo wzmożonego ruchu, pasażerowie mogą ze spokojem planować świąteczne wyloty. O tym, czy zapewnienia British Airways są wiarygodne, podróżni przekonają się dopiero podczas odprawy.