Dwaj amerykańscy giganci – Walmart i Google – postanowili połączyć siły. Planują stawić czoła Amazonowi, będącemu liderem e-handlu. Konkretnie chodzi o możliwość robienia zakupów z pomocą asystenta głosowego. Od przyszłego miesiąca z takiej opcji będą mogli korzystać amerykańscy konsumenci. Przy użyciu wirtualnego asystenta Google możliwe będzie „przejrzenie” oferty i kupno potrzebnych produktów sprzedawanych w Walmart.

Jak informuje BBC, zawarte partnerstwo jest szansą dla obu stron, które chcą zaszkodzić dominacji Amazon i jego asystentki głosowej Alexa w tym segmencie rynku. Dyrektor działu e-commerce Walmarta Marc Lore poinformował, że firma planuje udostępnić korzystanie z usługi zakupów głosowych w 4700 sklepach. Podkreślił również, iż Walmart chce tworzyć takie doświadczenia klientów, jakie nie są możliwe w innych tego typu placówkach. W ofercie dostępne będą setki tysięcy produktów.

Amazon od dawna przysparza problemów do zmartwień detalistom stacjonarnym, głównie z powodu niskich cen oraz często darmowej dostawy zakupów. Większość z nich niejako zmusił do otwarcia sklepów online. Część z nich postanowiła przyjąć propozycję Google i udostępnia swoje produkty na platformie shoppingowej Google Express. Największym z takich graczy jest właśnie Walmart. Amazon nie zamierza spuszczać z tonu i walczy z konkurencją m.in. przez system rabatowy, który czyni zakupy w innych miejscach, mniej konkurencyjnymi.

Według Miriam Burt z Gartner, w zawartym partnerstwie nie chodzi o sprzedaż czy technologię tylko o uczynienie życia konsumentów łatwiejszym. W szczególności na celowniku znaleźli się przedstawiciele pokolenia Z, którzy bardzo cenią sobie tzw. handel konwersacyjny i wszelkiego rodzaju komunikatory, takie jak WhatsApp, Facebook Messenger czy WeChat. W związku z tym kupowanie z wykorzystaniem asystentów głosowych jest dla nich bardzo wygodne. Walmart ma więc o co walczyć.

Póki co we współpracy z Uberem wprowadził opcję dostawę swoich produktów spożywczych w sześciu stanach. Wyzwał także Amazon do pojedynku na polu cenowym. Klienci, którzy zamawiają zakupy online i odbierają je w sklepie płacą mniej. Natomiast jeśli kupią za więcej niż 35 dolarów, ich zamówienie jest do nich dostarczane w ciągu dwóch dni za darmo. To zmusiło Amazon do obniżenia minimalnej wartości zakupów dla darmowej dostawy. Jak widać walka między dwoma wielkimi markami zapowiada się ciekawie…