Jak wiadomo, prowadzenie działalności biznesowej to nieustanny wyścig z konkurencją. Marzeniem każdej z firm jest doprowadzenie do sytuacji, gdy kluczowe w danej dziedzinie rozwiązania techniczne lub technologie uda się opatentować. Posiadanie patentu daje bowiem ogromną przewagę nad konkurencją, pozwalając z jednej strony na liderowanie rynkowi, a z drugiej strony na czerpanie korzyści z ewentualnej odsprzedaży praw patentowych. Mając powyższe na uwadze, najnowsze plany szefa amerykańskiego potentata w dziedzinie rozwiązań elektrycznych firmy Tesla, muszą zadziwiać.

Elon Musk‒prezes Tesli w wywiadzie udzielonym dla BBC bardzo wyraźnie dał do zrozumienia, że firma poważnie rozważa bezpłatne udostępnienie swoich opatentowanych technologii w dziedzinie produkcji samochodów napędzanych elektrycznością. Jak obrazowo powiedział Musk cyt. „nie chcemy być firmą, która karczuje maczetą ścieżkę w dżungli, a jednocześnie zaminowuje za sobą oczyszczoną w ten sposób drogę”. Kilka dni wcześniej Musk, który uczestniczył w zebraniu akcjonariuszy Tesli powiedział, że cyt. „musimy zrobić wszystko aby przyspieszyć rozwój motoryzacji opartej na napędzie elektrycznym. W naszych działaniach mieszczą się także posunięcia, które można nazwać kontrowersyjnymi z punktu widzenia ochrony posiadanych przez nas praw patentowych”.

Jak widać z powyższego, prezes Tesli na poważnie rozważa podzielenie się z konkurencją rozwiązaniami wypracowanymi przez jego firmę. Zdaniem niektórych może to być przejaw dosyć makiawelicznej strategii, która z grubsza ma polegać na tym, że im więcej firm zacznie produkować samochody elektryczne, tym sama idea stanie się coraz bardziej popularna. Zadziała mechanizm, w myśl którego konsumenci uznają, że skoro wiele firm produkuje dany asortyment, to jest on wart uwagi. Jednocześnie, Tesla jako pionier tego typu rozwiązań, „bez większego wysiłku” po pewnym czasie zdominuje ten segment rynku, będąc w stanie zaoferować najlepszy produkt. Jakby na potwierdzenie tej interpretacji planów Tesli, w tym tygodniu na brytyjski rynek ma trafić pierwszych pięć sztuk flagowego produktu firmy, czyli Modelu S. Samochód ten wzbudził duże zainteresowanie i jednocześnie kontrowersje. Według producenta jest on w stanie przejechać 480 kilometrów pomiędzy kolejnymi ładowaniami baterii. Jego katalogowa cena to aż 70 tysięcy funtów. Krytycy poddają w wątpliwość realny zasięg tego modelu oraz wskazują na problemy z wielce awaryjnymi ogniwami elektrycznymi, w których często dochodzi do pożarów.

Mimo powyższych problemów, rynek wierzy w Teslę. W ostatnim roku wartość jej akcji wzrosła o rekordowe 112%. Według oficjalnych danych w 2013 roku firma sprzedała 22,5 tysiąca samochodów z napędem elektrycznym, a w tym roku plany przewidują 35 tysięcy sztuk. Pomimo tak ambitnych planów, wdrażanie pojazdów elektrycznych na rynek nie idzie tak gładko jakby się można było tego spodziewać. Stąd plany Tesli na podzielenie się swoimi sekretami.