Jedną za sprawdzonych recept na sukces w biznesie jest wykorzystanie pomysłów, które od lat przynoszą zyski przedsiębiorstwom z bardziej rozwiniętych krajów. Do zastosowania tej strategii nie trzeba przekonywać Chińczyków, którzy masowo kopiują zachodnie rozwiązania biznesowe. Nadchodzi jednak czas, kiedy o przetrwaniu na rynku zadecyduje nie naśladownictwo, lecz innowacyjność.

Kiedy w latach osiemdziesiątych chińska gospodarka powoli zaczęła się otwierać, a władze w Pekinie umożliwiły tworzenie prywatnych firm, mało który przedsiębiorca mógł poświęcić czas i pieniądze na badania i rozwój innowacji. Skutkiem tych ograniczeń było kopiowanie zagranicznych pomysłów i modeli biznesowych. Wiele sklepów czy hoteli było wiernym odwzorowaniem zachodnich odpowiedników, zaś według ambasady Stanów Zjednoczonych, 20 proc. wszelkich dóbr konsumenckich dostępnych na chińskim rynku było podróbkami. Chociaż na Zachodzie tego rodzaju działanie wywołuje oburzenie, w Chinach jest akceptowane i traktowane jako rodzaj uznania dla oryginalnych rozwiązań. Jako ciekawostkę warto dodać, że proceder kopiowania produktów jest na tyle zakorzeniony w kulturze Państwa Środka, że istnieje odrębne słowo określające go – shanzhai.

Do tej pory naśladownictwo miało pozytywny wpływ na rozwój przedsiębiorczości w Chinach. Przedsiębiorcy z kraju walczącego o miano największej potęgi gospodarczej, który przez blisko trzy dekady mógł pochwalić się dwucyfrowym tempem wzrostu, nie mieli kłopotu z odnalezieniem rynku zbytu. Jednak w sytuacji istotnego spadku tempa wzrostu, chińscy przedsiębiorcy są zmuszeni do walki o pozycję na rynkach zagranicznych, gdzie podróbki nie znajdują większego uznania. Oznacza to konieczność zakończenia fazy imitacji na rzecz rozwoju innowacji. Joe Baolin Zhou, szef firmy szkoleniowej Bond Education, uważa, że pierwsza generacja chińskich start-upów opierała się wyłącznie na kopiowaniu. Jednocześnie twierdzi, że przedsiębiorcy, którzy zaczynali działalność w późniejszym okresie, dostrzegają potrzebę rozwoju własnych produktów. Jako przykład podaje przypadek internetowego giganta Alibaba i aplikacji WeChat dostarczanej przez Tencent.

Okazuje się, że trudnością na drodze do tworzenia nowych rozwiązań jest między innymi przekonanie, że zarządzanie polega głównie na kontrolowaniu pracowników. Tymczasem generowanie pomysłów wymaga swobody, która nie jest wpisana w chińską kulturę. Stojący na czele Northern Light Venture Capital Deng Feng widzi konieczność zmiany nastawienia kierownictwa, której przejawem będzie przyjęcie roli przewodników a nie rozkazodawców. Może w tej kwestii również warto skorzystać z doświadczenia przedsiębiorców z Zachodu…