Jeśli do tej pory myśleliście, że ze swoimi pieniędzmi zgromadzonymi w banku możecie zrobić co chcecie, to byliście w błędzie. To jak bardzo mylą się w tym względzie klienci postanowił udowodnić jeden z najbardziej znanych brytyjskich banków‒HSBC.

Jakież bowiem było zdziwienie Stephena Cottona, któremu w oddziale banku odmówiono wypłaty 7000 funtów z jego własnego konta. Cotton przyszedł do banku, aby wypłacić powyższą sumę celem spłaty pożyczki od swojej matki. Pracownik HSBC odmówił twierdząc…że to tłumaczenie nie jest dla niego satysfakcjonujące, po czym zażądał…zaświadczenia od matki Cottona, że pieniądze są rzeczywiście potrzebne na spłatę pożyczki. Jak mówi sam bohater tej historii cyt. „Odmówiono mi nawet odpowiedzi na pytanie jaką maksymalną sumę mogę wypłacić. Wtedy napisałem na kartce kwotę 5000 funtów, ale urzędnik potrząsnął przecząco głową, napisałem więc cyfrę 4000, ale i tym razem to było za dużo. Udało się dopiero przy kwocie 3000. Kiedy zapytałem, czy mogę powtórzyć operację jeszcze raz poinformowano mnie, że limit takich operacji wynosi jedną na dzień i mogę przyjść jutro”.

To co spotkało Stephena Cottona wygląda na jakieś nieporozumienie, ale podobne zdarzenia potwierdzają również inni klienci HSBC. Klient o imieniu Peter (zastrzegł sobie anonimowość) zadzwonił do swojego oddziału dzień wcześniej uprzedzając o tym, że nazajutrz będzie wypłacał 10 tysięcy funtów w gotówce. Pieniądze zamierzał przeznaczyć na wsparcie syna, a także na długo planowaną kilkutygodniową podróż po świecie. Kiedy zjawił się w banku…poproszono go o potwierdzenie rezerwacji biletów lotniczych i hotelów, których jak należy się domyśleć nie posiadał. Od okienka odszedł więc z przysłowiowym kwitkiem. Bellinda Bell z kolei spotkała się z prośbą od pracownika banku o okazanie faktury za wykonane usługi budowlane. Przychodząc do banku chciała podjąć pieniądze, aby zapłacić ekipie budowlanej, która remontowała jej dom.

Oczywiście, wszyscy opisani powyżej klienci złożyli skargi do banku, ale nie przyniosły one żadnego skutku. Władze banku zostały zmuszone do działania dopiero wtedy, gdy lawina podobnych skarg zalała bankowe kanały kontaktu z klientami. Jaka więc była przyczyna całego zamieszania…?

Otóż, kierownictwo HSBC tłumaczyło, że w listopadzie ubiegłego roku wprowadziło nowe reguły…dla dobra klientów. W zamyśle dociekliwość pracowników banku miała chronić klientów przed oszustwami, a także cyt. „zminimalizować prawdopodobieństwo popełnienia przestępstw finansowych”. Bankowcy z HSBC poszli chyba jednak za daleko, gdyż przyznali, że interpretacja wytycznych w oddziałach ich banku cyt. „mogła stanowić pewną niedogodność dla klientów”. Niemniej jednak nie zamierzają się całkowicie wycofać z nowej polityki, a jedynie ją zmodyfikować. Klienci HSBC nadal mogą więc spodziewać się „dziwnych” pytań od kasjerów, z tym, że ci drudzy nie będą mogli już żądać pisemnych dowodów potwierdzających planowane wydatki klienta.

Trudno pokusić się o dobry komentarz do powyższej informacji. Mogłaby ona z powodzeniem funkcjonować jako primaaprilisowy żart, gdyby nie to, że do kwietnia jeszcze daleko. Najlepiej skomentował to jeden z klientów banku cyt. „poczułem się jakby bank wszedł w rolę moich rodziców, z tą różnicą, że to z moich pieniędzy wydzielał mi kieszonkowe, za każdym razem szczegółowo wypytując na co zamierzam je wydać”.