Światowa Organizacja Handlu (WTO) to instytucja, która rzadko gości na pierwszych stronach gazet. To pozostawanie nieco w cieniu może być mylące, gdyż organizacja ta ma dość szerokie uprawnienia, a jej decyzje mogą oznaczać poważne konsekwencje finansowe nawet dla największych firmy czy państw. Jedno z takich orzeczeń WTO ma, zdaniem dziennikarzy BBC, zapaść już w najbliższych godzinach…

Na celowniku WTO znalazł się tym razem amerykański koncern lotniczy Boeing. WTO oskarża tę firmę o poważne naruszenie zasad uczciwej konkurencji, które w języku fachowym określa się jako „niedozwolone subsydiowanie”. Tego rodzaju nieprawidłowości mają miejsce wtedy, gdy dana firma przyjmuje środki publiczne w zamian za powstrzymanie się od przenoszenia produkcji w inne miejsca. Zwykle do takich sytuacji dochodzi, gdy władze polityczne obawiają się negtywnej reakcji wyborców związanych z przenoszeniem produkcji do „tańszych” krajów i starają się w ten sposób zatrzymać firmy na miejscu. W przypadku Boeinga sytuacja jest o tyle kuriozalna, że niedozwolona pomoc pochodziła od władz stanu Waszyngton, gdzie Boeing ma dwa potężne zakłady produkcyjne i miała na celu zniechęcenie firmy do … inwestycji w innych stanach. Zdaniem urzędników WTO, władze stanu Waszyngton przekazały Boeingowi blisko 9 miliardów dolarów subsydiów na rozwijanie programu budowy szerokokadłubowych samolotów serii 777X, czemu Boeing zdecydowanie zaprzecza.

Obecne kłopoty amerykańskiego giganta to woda na młyn dla Airbusa. Jeszcze kilka miesięcy temu sytuacja była dokładnie odwrotna. To Airbus był na cenzurowanym, gdy okazało się, że koncern ten korzystał ze wsparcia władz w postaci niskooprocentowanych kredytów. Zdaniem analityków, niekończące się oskarżenia obu firm o korzystanie ze wsparcia publicznego to cecha charakterystyczna dla cywilnego rynku lotniczego. Produkcja samolotów jest po prostu zbyt droga i zbyt ryzykowna, a przy tym nie jest obojętna ze względów bezpieczeństwa, aby nawet tak duże koncerny mogły się obejść bez politycznej ingerencji. Boeing otrzymuje wsparcie od NASA czy Departamentu Obrony w postaci grantów i zleceń, a Airbus bezpośrednio od rządów w postaci tanich kredytów.

Jak się wydaje, obecne kłopoty obu koncernów z WTO to wynik cichej wojny pomiędzy tymi rywalami, w której po obu stronach walczą najlepsze kancelarie prawne. Może się jednak okazać, że oba koncerny będą zmuszone zakopać wojenny topór, gdyż zaczyna dla nich rosnąć konkurencja. Jednym z konkurentów jest kanadyjski Bombardier, nota bene także subsydiowany przez tamtejsze władze. Prawdziwe obawy budzi jednak chiński Comac–będący państwową własnością koncern nie ukrywa swoich globalnych ambicji. Comac na ostatnim Air Show w Pekinie zaprezentował włąsny model szerokokadłubowca, w którym udało się połączyć najlepsze cechy Boeinga 777 i Airbusa A350. To dzwonek ostrzegawczy dla zajętych wzajemną walką Boeinga i Airbusa.