Naród znany z zamiłowania do szybkich, najlepiej sportowych aut zadziwia świat zmianą przyzwyczajeń. I bynajmniej nie chodzi o ulubiony kolor lakieru. Okazuje się, że w 2011 roku sprzedaż nowych samochodów w słonecznej Italii znalazła się na wyjątkowo niskim poziomie – podobnym do tego z lat 60-tych ubiegłego wieku! W tym samym czasie preferowanym środkiem transportu stał się… rower.
Liczba 1.748.143 sztuk nowych samochodów zarejestrowanych w 2011 roku to wynik o 20% gorszy w stosunku do roku poprzedniego. Rowery sprzedawały się lepiej – 1.750.000 sztuk, czyli o 10% więcej niż w 2010 roku. O ile różnica w poziomie sprzedaży aut i rowerów nie jest być może duża – tylko 2000 egzemplarzy, o tyle wykazywane tendencje mogą budzić obawy producentów samochodów. Sergio Marchionne, dyrektor generalny Fiata stwierdził, że każdy kto działa w branży motoryzacyjnej w Europie doświadcza teraz nieszczęścia w różnych formach.
Zmiany w preferencjach włoskich nabywców są powodowane przede wszystkim kryzysem ekonomicznym, rosnącymi cenami benzyny, jak również tym, że rowery wracają do mody. Pomimo iż jazda na rowerze ma w Italii bogatą tradycję, centra wielkich miast są raczej zdominowane przez samochody i skutery – na 100 mieszkańców przypada aż 60 aut.
Coraz częściej jednak rodziny porzucają swoje drugie samochody, zapisują do programów carpoolingowych (oferowanie przejazdów oraz korzystanie z wolnych miejsc w autach) i kupują tańsze w utrzymaniu rowery. 6,5 mln Włochów używa tych jednośladów do codziennej komunikacji, a około 10,5 mln okazjonalnie – zazwyczaj w weekendy.
Włosi oszczędzają nie tylko na samochodach, wydają również coraz mniej na jedzenie i artykuły spożywcze. 60% mieszkańców Italii ograniczyło wydatki na żywność, włączając w to produkty podstawowe takie jak oliwa czy mleko. Według prognoz ma być jeszcze gorzej – oczekuje się, że poziom wydatków spadnie o kolejne 3% do końca tego roku. Kryzysem nie martwią się natomiast sprzedawcy telefonów komórkowych i komputerów oraz sieci dyskontów.