Jeszcze do niedawna mogłoby się wydawać, że w biznesie funkcjonuje pewna grupa osób, które są niejako „wieczne”. Pogląd ten dotyczył głównie założycieli znanych i cenionych marek. Było w tym dużo racji, gdyż trudno sobie wyobrazić, aby ludzie, którzy tworzyli daną markę czy firmę i stali się jej znakiem firmowym (np. Steve Jobs, Bill Gates, albo chociażby Christian Dior) mogli ot tak po prostu przejść na emeryturę lub zmienić pracę. To się jednak zaczyna zmieniać, a najlepszym przykładem jest ostatnia decyzja władz Microsoftu.

Kilka dni temu Steve Ballmer‒szef Microsoftu ogłosił, iż w ciągu kolejnych 12‒stu miesięcy zrezygnuje ze stanowiska. Dla wielu był to szok, gdyż Ballmer to przecież współzałożyciel (wraz z Billem Gatesem) amerykańskiego giganta. Obaj panowie poznali się w 1973 roku, a Ballmer zaczął pracę w Microsoft siedem lat później. Po tym jak Bill Gates w 2000 roku postanowił przekazać bieżące zarządzanie koncernem swojemu następcy, właśnie Ballmer był niekwestionowanym kandydatem do objęcia schedy po Gatesie, co zresztą się stało. Pod rządami Ballmera Microsoft zwiększył swoje obroty aż trzykrotnie, a zyski dwukrotnie. Cóż więc takiego się stało, że „żywa legenda” Microsoftu postanowiła (została zmuszona?) do odejścia?

Otóż, od dawna narastała krytyka szefostwa Microsoftu, a personalnie samego Ballmera, za to, że firma nie doceniła znaczenia rynku przenośnych urządzeń elektronicznych (tablety i smartfony). Na tym polu Microsoft praktycznie nie istnieje. Kiedy w Richmond (siedziba Microsoftu) zorientowano się, że rynek mobilnych urządzeń to nie chwilowa moda, ale potężnie rozwijający się segment usług, była to już przysłowiowa „musztarda po obiedzie”. Co gorsza, urządzenia mobilne stały się poważną konkurencją dla laptopów, a więc dla sprzętu, gdzie systemy operacyjne Microsoftu nadal niepodzielnie królują. Ten strategiczny błąd Microsoftu został dostrzeżony przez radę nadzorczą koncernu, która nakazała zmianę polityki firmy i podjęcie próby wejścia na rynek urządzeń mobilnych. Spekuluje się, że niechęć Ballmera do zmiany strategii firmy ostatecznie przesądziła o jego losie. Ballmer miał bowiem nadal trwać w przekonaniu, iż Microsoft powinien skupić się raczej na rozwijaniu swojej oferty w swoich tradycyjnych segmentach rynkowych.

Obecnie trwają poszukiwania następcy Ballmera, a o tym jak poważnie się do tego podchodzi niech świadczy fakt, że utworzono w tym celu specjalny komitet, oczywiście z Billem Gatesem na czele.