Można powiedzieć, że większość współczesnych społeczeństw cechuje pewien stopień uzależnienia od bycia online. Zakupy przez internet, sprawdzanie wiadomości, zmienianie statusu na Facebooku czy publikowanie zdjęć na Instagramie, zajmują dużo czasu, również tego, który powinien być spędzony na pracy. Nie powinno zatem dziwić ograniczanie dostępu do sieci przez pracodawców. W mijającym tygodniu zapowiedziano, że od maja przyszłego roku urzędnicy w Singapurze nie będą mogli surfować po internecie. Powody tej decyzji są jednak inne, niż godziny spędzane na Facebooku zamiast na pracy.

Jak informuje BBC, chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa danym, do których mają dostęp urzędnicy i zmniejszenie zagrożenia potencjalnym wyciekiem informacji ze służbowych maili i dzielonych dokumentów. Zabronione będzie również przesyłanie wiadomości związanych z pracą dalej, na prywatne skrzynki mailowe. Jak łatwo się domyślić, zapowiedź wywołała sceptycyzm Singapurczyków. Według niektórych takie działanie zaprzecza podjętej przez kraj inicjatywie Smart Nation, która ma promować społeczeństwo aktywnie korzystające z technologii. Inni obawiają się, że takie kroki mogą zostać podjęte również wobec przedstawicieli innych zawodów, np. nauczycieli.

Agencja odpowiedzialna za zapowiadane zmiany, Infocomm Development Authority (IDA) podkreśla, że ich celem jest stworzenie bardziej bezpiecznego środowiska pracy oraz obrona poufnych danych przed atakami hakerów. Przedstawiciel IDA zapewnia, że bezpieczeństwo rządowej sieci IT jest regularnie sprawdzane i podejmowane są prace, by je zwiększać. Niektórym urzędnikom dostęp do sieci został już ograniczony, kolejni utracą go do maja 2017 r. W sumie z możliwością surfowania po sieci pożegna się 100 tys. osób.

Zapobiegliwość singapurskiego rządu nie powinna dziwić, biorąc pod uwagę m.in. cyberatak grupy Anonymous na oficjalną stronę premiera kraju w 2013 r. Według projektu pracownicy nadal będą mieli dostęp do maili i możliwość korzystania z internetu na własnych urządzeniach mobilnych lub za pomocą specjalnych terminali w urzędach. Opisywane działanie jest dość niespotykane, jeśli chodzi o administrację publiczną. Do tej pory podobne inicjatywy były podejmowane przez banki. Ciekawe czy w ślad za Singapurem pójdą inne kraje?