Tajwan to jeden z najbardziej rozwiniętych krajów świata, i miejsce gdzie roi się od firm, które zaczynały dosłownie od zera, a obecnie należą do największych na świecie. To co charakteryzuje tamtejszy biznes, to fakt, iż wiele z tych firm ciągle jest prowadzonych przez te same osoby, które je zakładały. Większość z tych przedsiębiorstw ma charakter rodzinny, a coraz bardziej palącym problemem staje się kwestia biznesowej sukcesji po coraz starszych liderach.

Yeh Yin-hua, jest profesorem w Instytucie Finansów Uniwersytetu National Chiao Tung. Podkreśla on, że jedynie 30% z wielkich rodzinnych firm na Tajwanie posiada jakikolwiek plan na wypadek konieczności zmiany swojego lidera. Brak takiego planu może być potencjalnie groźny, zważywszy, jaki wpływ na ekonomię kraju mają największe firmy, ciągle jeszcze zarządzane przez swoich założycieli. Dotyczy to aż 60% tajwańskich firm rodzinnych, a są wśród nich tacy potentaci branży komputerowej jak Acer czy Quanta, Far Eastern Group z branży odzieżowej czy Tatung. Kolejne 20% tajwańskich firm rodzinnych jest w rękach drugiego lub trzeciego pokolenia, a tylko 20% posiada szefa‒fachowca zatrudnionego spoza rodziny.

Profesor Yeh Yin-hua mówi, iż na Tajwanie ciągle jeszcze pokutuje „cesarski” styl zarządzania w biznesie. Założyciele firm nie są skłonni dzielić się władzą z nikim. Wielu z nich to pracoholicy, którzy pracują do późnej starości, a nawet śmierci. Jako przykład profesor Yeh Yin-hua podaje 63‒letniego Terry Gou‒właściciela Foxxcon, jednego z największych na świecie producentów podzespołów elektronicznych. Pan Gou preferuje bardzo anachroniczny styl zarządzania. Pomimo tego, że jego koncern zatrudnia ponad milion pracowników, a obroty przekraczają 100 miliardów dolarów, niemalże wszystkie decyzje muszą uzyskać akceptację głównego szefa (np. każdy wydatek większy niż 100 tysięcy dolarów). Pracuje on po 16 godzin na dobę, 7 dni w tygodniu. Kiedy wreszcie pozwolił się przekonać do przeprowadzenia w jego firmie swoistego audytu, który miałby pomóc w wyborze optymalnego postępowania, aby przygotować sukcesora pana Gou, program musiał zostać przerwany. Przyczyną był fakt, iż styl zarządzania firmą nie dawał żadnych szans, aby ewentualny sukcesor mógł się czegokolwiek nauczyć.

Powszechny na Tajwanie styl zarządzania, którego korzenie wywodzą się wprost z tamtejszej kultury niepokoi coraz większe grono ekonomistów. Widzą oni realne zagrożenie dla stabilności gospodarki kraju związane z problemami w sukcesji po coraz starszych liderach czołowych firm. Co gorsza, tajwańska tradycja dzielenia majątku pomiędzy dzieci, może doprowadzić do podziału dobrze funkcjonujących firm, a nawet stać się zarzewiem wewnętrznych konfliktów, co w czasach globalnej konkurencji nie wróży dobrze tamtejszej gospodarce.