O zawirowaniach na rynku ropy naftowej, a także obniżkach cen paliwa na stacjach benzynowych, pisaliśmy ostatnio na naszym portalu całkiem często. Wydawałoby się, że temat został przeanalizowany pod kątem różnych aspektów, jednak na pewno nie w odniesieniu do… wyników finansowych kasyn. Regionalne amerykańskie salony gier hazardowych mogą się obecnie pochwalić dobrą passą i odczuwalnym wzrostem przychodów, który zawdzięczają (podobno) właśnie niskim cenom benzyny. Jak to możliwe?

Ciekawymi spostrzeżeniami na ten temat dzieli się na łamach magazynu TIME dziennikarz Brad Tuttle. Kasyna regionalne to takie, do których Amerykanie mogą dojechać samochodem i gdzie chętnie wstępują na noc. W ostatnich latach padły one ofiarą własnego sukcesu – przychody „siedlisk hazardu” rosły, więc coraz więcej stanów chciało gościć je na swoim terenie, by móc później opodatkować przepływające przez nie strumienie pieniędzy. Jednak w pewnym momencie okazało się, że w wielu regionach rynek hazardowych uciech osiągnął punkt nasycenia. Brakowało wystarczającej liczby klientów, którzy chcieliby spróbować swoich szans na wygraną w pokera, ruletkę czy tzw. „jednorękiego bandytę”.

W 2014 roku wiele kasyn odnotowało znacznie gorsze wyniki finansowe. Niektóre z nich – mimo korzystnej lokalizacji w hazardowych mekkach takich jak Missisipi czy Atlantic City – musiały zamknąć swoje podwoje. Jednak jak tylko rok 2014 dobiegł końca – używając hazardowego żargonu – karta odwróciła się. 5 z 6 kasyn w St. Louis odnotowało w styczniu przychody wyższe, niż rok temu o tej samej porze. W Detroit trzy salony gier hazardowych osiągnęły przychody wyższe łącznie o 15% w porównaniu z analogicznym okresem 2014 r. Przychody z hazardu są również na fali wznoszącej w Connecticut, gdzie biznes ten miał w ostatnich latach sporo problemów – głównie przez dużą konkurencję. Natomiast w Atlantic City, osiem działających kasyn odnotowało w styczniu przychody, które były o 19% wyższe niż rok temu.

Co kryje się za pozornie nagłym wzrostem zainteresowania Amerykanów kasynami? Zdaniem analityków zajmujących się tym rynkiem, stoją za nim właśnie niskie ceny paliw. Twierdzą oni, że poczynione na tańszej benzynie oszczędności, ludzie przeznaczają na dojazd do pobliskich kasyn i salonów gier, by spróbować szczęścia i odmienić swój los. Jeden z analityków, Thomas Allen z Morgan Stanley zauważył, że zainteresowanie hazardem wzrosło w szczególności wśród osób o niższych dochodach. Jest to grupa klientów, która w najwyższym stopniu mogła odczuć korzystniejsze ceny na stacjach paliw i przypuszczalnie postanowiła to wykorzystać. Czy teoria hazardowo-paliwowa brzmi sensownie? Nawet jeśli, to niskie ceny benzyny nie utrzymają się długo, więc już w najbliższym czasie regionalne amerykańskie kasyna mogą znów mieć problem z liczbą gości, a co za tym idzie z przychodami.