Niemal każdy pracujący odlicza dni do upragnionego urlopu, czyli czasu, w którym będzie mógł zapomnieć o problemach zawodowych i skupić się na błogim lenistwie (przynajmniej z założenia). Nie dotyczy to oczywiście pracoholików i ludzi bez reszty oddanych pracy, którzy nie potrafią żyć bez nieustannego sprawdzania służbowej skrzynki mailowej oraz nerwowego zerkania na telefon. Tymczasem z punktu widzenia organizacji, wypoczęty pracownik jest dużo bardziej cenny niż ten, który nie robi sobie wakacji. Uważa tak m.in. CEO Netflixa Reed Hastings, który każdego roku spędza sześć tygodni na urlopie. Dlaczego?

Cytowany przez CNN Money Hastings twierdzi, że długie wakacje pracowników są kluczem do sukcesu firmy. Przekonuje, iż najlepszy czas na przemyślenia, a co za tym idzie generowanie dobrych pomysłów, to czas wolny od pracy – np. ten spędzany na górskich wędrówkach. Hastings świeci przykładem i odpoczywa przez półtora miesiąca w roku. Zachęca do tego również swoich pracowników w ramach przyjętej wewnętrznej polityki nielimitowanego urlopu.

W sierpniu Netflix zaproponował personelowi nieograniczone wolne z tytułu urlopu rodzicielskiego na pierwsze urodzone lub adoptowane dziecko. Firma wypłaca w tym czasie pełną pensję, a także oferuje dodatkowe benefity. Hastings przyznaje, że takie rozwiązanie niesie ze sobą pewne zagrożenia. Po pierwsze pracownicy mogą odczuwać presję ze strony współpracowników, żeby nie brali zbyt długiego urlopu. Natomiast z drugiej strony możliwe jest, że ktoś będzie korzystał z nielimitowanych wakacji, a w pracy stanie się tylko gościem. CEO Netflixa nie wierzy jednak w taki obrót zdarzeń.

Według Hastingsa nieograniczone wakacje i urlop rodzicielski budują zaufanie oraz lojalność pracowników, a także ich zaangażowanie w ulepszanie firmy. CEO Netflixa uważa, że szukanie równowagi między sferą prywatną a zawodową, czyli tzw. work-life balance jest złym podejściem. Jego zdaniem właściwym jest raczej work-life integration, czyli znalezienie sposobu na współistnienie życia osobistego i pracy, a nie postrzeganie ich jako całkowicie odrębnych płaszczyzn.