Potentat na rynku wydobycia ropy naftowej Royal Dutch Shell ogłosił właśnie, że wstrzymuje prace przy odwiertach na Oceanie Atlantyckim w pobliżu wybrzeży Alaski. Zawieszenie prac ma potrwać do końca 2013 roku i jest spowodowane względami bezpieczeństwa.

Shell otrzymał koncesję od amerykańskiego rządu na prowadzenie poszukiwań ropy naftowej w pobliżu wybrzeży Alaski w 2005 roku. Od tego czasu prace nad poszukiwaniem ropy posunęły się o tyle naprzód, że zidentyfikowano dwa miejsca (jedno na Morzu Czukockim, a drugie na Morzu Barentsa), które z dużym prawdopodobieństwem umożliwią komercyjne wydobycie ropy naftowej. Ocenia się, że dotychczasowe wiercenia kosztowały około 4,5 miliarda dolarów.

Decyzja Shella o zawieszeniu dalszych prac była oczekiwana od ponad roku. Złożyło się na to wiele przyczyn. W 2012 roku firma zmagała się z szeregiem awarii oraz własnych błędów w obszarze bezpieczeństwa, które po katastrofie platformy wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej nabrały szczególnego wydźwięku. Do najpoważniejszych zaniedbań należało m.in. niezapewnienie na czas odwiertów obecności specjalistycznego sprzętu zapobiegającego ewentualnemu zanieczyszczeniu środowiska oraz uchybienia formalne na jednym ze statków prowadzących odwierty co było pośrednią przyczyną wybuchu pożaru na tej jednostce. Ponadto, takie wypadki losowe jak zniszczenie jednego z odwiertów przez masy lodu czy też uszkodzenie jednej z platform wiertniczych jeszcze przed wyjściem w morze stanowiły dodatkowe argumenty za tym, aby zarządzić generalny przegląd procedur bezpieczeństwa. Nie bez znaczenia były także protesty organizacji ekologicznych, które walczą o wydanie zakazu poszukiwania ropy naftowej w pobliżu wybrzeży Alaski.

Wszystkie powyższe przyczyny złożyły się na podjęcie przez amerykański Departament Spraw Wewnętrznych decyzji o szczegółowej kontroli wszelkich procedur związanych ze sferą bezpieczeństwa w odniesieniu do firmy Shell.