Irlandzki tani przewoźnik Ryanair ogłosił rekordowy zysk za ostatni rok podatkowy. Stało się tak pomimo skokowego (o 30%) wzrostu cen paliwa lotniczego. Oczywiście, ceny paliw nie pozostały bez wpływu na ceny biletów, które w tym samym okresie wzrosły, ale tylko o 16%. Z kolei wzrost liczby pasażerów wyniósł 5% co pozwoliło firmie zakończyć rok z rekordowym zyskiem w wysokości 503 milionów euro. Jest to wzrost aż o 25% w porównaniu do roku poprzedniego. Wyniki Ryanaira mogą imponować, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że w ostatnim czasie kilka europejskich linii lotniczych zbankrutowało.

Ogłoszeniu tak dobrych wyników towarzyszył jednak komunikat, w którym firma prognozuje, iż w bieżącym roku nie należy się spodziewać aż tak wysokich zysków. W komunikacie można przeczytać, iż „recesja, wahania kursów walut oraz zwiększone nakłady inwestycyjne w rozbudowę baz na Węgrzech, w Polsce i w Skandynawii nie pozwolą na powtórzenie tegorocznego wyniku”. Planowany zysk na ten rok to ok. 400 milionów euro. Inwestorzy natychmiast zdyskontowali tą wiadomość i w poniedziałek rano akcje firmy spadły aż o 7%.

Szybkim refleksem w związku z powyższymi wydarzeniami popisał się szef Ryanaira Michael O’Leary. W wywiadzie dla BBC stwierdził, iż „jego firma wręcz skorzysta na obecnym kryzysie”. Dodał, że „ludzie nie przestaną jeździć na wakacje, a kryzys sprawi, że wybiorą właśnie taniego przewoźnika”. W tym samym wywiadzie O’Leary odrzucił także oskarżenia, że jego firma prowadzi niejasną politykę w kwestii ustalania opłat za swoje usługi. Stwierdził, że „Ryanair nie stosuje żadnych ukrytych opłat, a polityka firmy w tym zakresie jest w pełni transparentna”. Szef Ryanaira bronił też ostatnich posunięć firmy, na mocy których wprowadzono opłaty za bagaż. Stwierdził, iż w głównej mierze miało to na celu … przyspieszenie odpraw, a tym samym skrócenie czasu podróży. O’Leary skrytykował przy okazji brytyjski rząd, który sukcesywnie podnosi tzw. air passenger duty. Zdaniem szefa Ryanaira wzrost tych opłat spowodował spadek ruchu pasażerskiego o 7% od 2007 roku. „Rządy traktują linie lotnicze (i pasażerów) jak dojne krowy”‒dodał.

Tanie linie lotnicze mają swoich zadeklarowanych zwolenników i przeciwników. Jakkolwiek ich jednak nie oceniać, jedno nie ulega wątpliwości: dzięki istnieniu takich ludzi jak Michael O’Leary, latanie stało się bardziej dostępne niż kiedykolwiek wcześniej.