Przedsiębiorczy imigranci wspierają rozwój gospodarczy Stanów Zjednoczonych. Okazuje się, że dla wielu z nich rozpoczęcie nowego życia wiąże się z założeniem własnego biznesu – ot, taki sposób na przetrwanie za granicą.

Statystyki dotyczące małych firm w Stanach Zjednoczonych pokazują, że od 1990 roku liczba niewielkich biznesów prowadzonych przez obcokrajowców wzrosła o 50%. Obecnie właściciel niemal co piątej małej spółki urodził są poza granicami kraju – podaje Instytut Polityki Fiskalnej. Rośnie nie tylko liczba imigrantów posiadających spółki zatrudniające do stu osób, lecz także zwiększa się liczba pracowników napływowych – w 1990 roku około 9% siły roboczej stanowili imigranci, zaś w 2010 roku ich udział wyniósł 16%.

David Dyssegaard Kallick, jeden z autorów raportu Instytutu Polityki Fiskalnej, obserwuje, że kiedyś imigranci prowadzili skromne firmy, które obecne przerodziły się w pokaźnej wielkości przedsiębiorstwa. Jego zdaniem dyskusja na temat znaczenia imigrantów dla sytuacji ekonomicznej Stanów Zjednoczonych koncentruje się wokół dwóch stanowisk: imigranci są postrzegani albo jako konkurenci walczący z Amerykanami o miejsca pracy albo jako siła, która pobudza i napędza uśpioną gospodarkę. Kallick podkreśla, że ludzie często nie zdają sobie sprawy z tego, jak duże znaczenie dla wzrostu gospodarczego mają obcokrajowcy.

Wśród właścicieli małych firm najwięcej jest imigrantów z rejonu Morza Śródziemnego i Bliskiego Wschodu. Z kolei co dziesiąty przybysz z Grecji, Izraela, Syrii, Iranu, Libanu, Jordanii i Włoch wystartował z własnym biznesem w Stanach Zjednoczonych. Najczęściej są to przedsiębiorstwa usługowe takie jak restauracje, gabinety lekarskie, agencje nieruchomości czy niewielkie sklepy.

Decyzja o opuszczeniu ojczyzny nie jest łatwa, a odnalezienie się w obcym kraju zazwyczaj bywa trudne. Zwłaszcza w takiej sytuacji otwarcie własnej firmy wydaje się bardzo odważnym krokiem. Najwyraźniej warto – w końcu do odważnych świat należy!