Okres przedwielkanocny to czas wzmożonej pracy producentów czekoladowych jajek. Jak donosi BBC, tradycja obdarowywania się świątecznymi słodkościami zatacza coraz szersze kręgi, nie tylko na obszarach, gdzie przeważają Chrześcijanie. Czekoladowo-jajeczny biznes ma jednak swoje mroczne strony.

Analizy opracowane przez firmę Mintel zajmującą się badaniami rynku sugerują, że na całym świecie popyt na czekoladowe jajka zdecydowanie rośnie. Na przykład według danych stowarzyszenia handlowego ABICAB, w Brazylii w ubiegłym roku sprzedano 95 milionów wielkanocnych jajek z czekolady. To o 19 proc. więcej w stosunku do roku 2015. Z kolei w Irlandii z okazji zeszłorocznych świąt klienci wydali na zakup podobnych łakoci ponad 40 milionów euro, zaś w Wielkiej Brytanii – około 220 milionów funtów. Z obserwacji Marks & Spencer wynika, że najwięcej zamówień na czekoladowe jajka złożono w Europie Zachodniej, w Czechach oraz w… Hong Kongu.

Wielkanocne jajka, podobnie jak inne wyroby czekoladowe, są domeną producentów ze Szwajcarii i Belgii. Równocześnie coraz większą popularnością cieszą się słodycze brytyjskich dostawców. BBC opisuje przykład sieci fabryk czekolady Montezuma, która również korzysta ze świątecznego boomu na łakocie. Helen Pattinson, założycielka spółki, zwraca uwagę na ciekawy problem, z jakim muszą się uporać producenci czekoladowych jajek, a którym jest transport wyrobów. Ponieważ większość jajek jest pusta w środku, konieczne jest ich zapakowanie w oddzielnych przegródkach, dzięki którym ich forma pozostanie nienaruszona podczas transportu. Oznacza to nie tylko wzrost kosztów opakowania, ale i kosztów transportu, gdyż pudełka z czekoladowymi jajkami zajmują znacznie więcej przestrzeni niż kartony pełne zwykłych tabliczek czekolady.

Słodkim sposobem poradzenia sobie z tą trudnością – przynajmniej częściowo – może być wypełnienie jajek nadzieniem. Z pewnością klienci nie będą narzekać.