Napięta sytuacja polityczna na linii Moskwa – Kijów, a dalej Moskwa – Zachód jest przyczyną sporego zamieszania w świecie biznesu. Wzajemne sankcje i ograniczenia handlowe dają się we znaki wielu rosyjskim i zachodnim przedsiębiorcom, a wśród nich rosyjskiemu koncernowi petrochemicznemu Rosnieft, który szukając środków finansowych, zwrócił się do rządu z prośbą o pomoc.

Wiele wskazuje na to, że sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską dotknęły jednego z gigantów petrochemicznych – spółkę Rosnieft. Zachód wprowadził zakaz udzielania wybranym rosyjskim przedsiębiorstwom – między innymi Rosnieftowi i Novatekowi – kredytów zaciąganych na okres dłuższy niż 90 dni. Ograniczono również sprzedaż nowych technologii, których odbiorcą miałby zostać rosyjski przemysł petrochemiczny. Biorąc pod uwagę fakt, że na rosyjski eksport składają się głównie surowce, których około 60 proc. stanowią surowce energetyczne, problemy Rosnieftu nie są dużym zaskoczeniem.

W wyniku trudności związanych z pozyskaniem kapitału, Rosnieft zwrócił się do rządu z prośba o pożyczkę w wysokości 42 miliardów dolarów. Jak informował w ubiegłym tygodniu serwis BBC, Rząd Federacji Rosyjskiej, który jest głównym udziałowcem spółki, zadeklarował, że rozpatrzy prośbę Igora Sieczina, szefa Rosnieftu, w przeciągu dwóch tygodni. Zdaniem Davida Spencera-Percivala, szefa Spencer Ogden, kłopoty Rosnieftu są jak dotąd najdobitniejszym dowodem skuteczności i dotkliwości sankcji wprowadzanych przez Zachód.

Nie można jednak zapomnieć, że sankcje są bronią obosieczną i zależny w dużej mierze od rosyjskiej energii Zachód, musi zadbać o swoją energetyczną samowystarczalność. Jak przewiduje Spencer-Percival, w przypadku Unii Europejskiej konieczny jest szybki wzrost wydatków inwestycyjnych w obszarze alternatywnych źródeł energii.