Konflikt między Rosją a Ukrainą nie słabnie, a wzajemnie wymierzane ciosy mają różny charakter. Po aneksji Krymu, Kreml kontynuuje koncentrację wojsk w okolicach zachodniej granicy, zaś wspierające Ukrainę kraje i organizacje zachodnie nakładają na Moskwę kolejne sankcje polityczne i gospodarcze. W odpowiedzi, rosyjskie władze przejęły zlokalizowaną na południowym zachodzie kraju, w Lipiecku, ukraińską fabrykę słodyczy.

Jak donosi ukraiński rząd, w ubiegłą środę, oddziały rosyjskiej policji zatrzymały produkcję w zakładach ciastkarskich Roshen. Spółka jest największym ukraińskim producentem słodyczy, a jej nazwa pochodzi od nazwiska jej założyciela Petro Poroszenki. Nazywany “królem czekolady” Poroszenko, poza działalnością biznesową, jest zaangażowanym politykiem o poglądach proeuropejskich. W latach 2009–2010 był ministrem spraw zagranicznych, w 2012 roku – ministrem rozwoju gospodarczego i handlu, a w maju tego roku zamierza kandydować w wyborach prezydenckich.

Tymczasem przedstawiciel prasowy przedsiębiorstwa Roshen potwierdził, że zakład został zamknięty zaraz po tym, jak rosyjska policja nakazała pracownikom udać się do domów. To nie pierwsze tego typu działania wymierzone przeciwko ukraińskiemu producentowi słodyczy. W lipcu zeszłego roku zakazano w Rosji sprzedaży ciasteczek i cukierków marki Roshen pod pretekstem ich negatywnego wpływu na zdrowie konsumentów. Jednak wielu obserwatorów uważało, że restrykcje były reakcją Moskwy na działalność polityczną Poroszenki, a nie wynikiem troski o dobro fanów czekolady. Zakaz ten został ostatecznie zniesiony w listopadzie.

Według magazynu Forbes, Poroszenko dysponuje siódmym pod względem wielkości majątkiem na Ukrainie, szacowanym na 1,3 miliarda dolarów. Jako zwolennik integracji Ukrainy z Unią Europejską, wspierał protestujących na kijowskim Majdanie opozycjonistów. Teraz powinien rozważyć przeniesienie swojej fabryki na bardziej przyjazny mu teren.