Twórca najbardziej znanego serwisu społecznościowego na świecie, słynie ze swojej aktywności na wielu różnych polach. Dlatego Mark Zuckerberg, bo o nim mowa, planuje każdy rok dość szczegółowo, wyznaczając sobie interesujące, niekoniecznie biznesowe cele. Ostatnio było to przebiegnięcie 365 mil, przeczytanie 25 książek i nauczenie się mandaryńskiego. W tym roku założyciel Facebooka zamierza odbyć podróż po wszystkich stanach USA, by spotkać się z mieszkającymi tam ludźmi. Skąd takie plany?

Jak informuje BBC spekuluje się, że jednym z przyszłych postanowień Zuckerberga może być ubieganie się o wybór na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Czy rzeczywiście? Twórca Facebooka uzasadnia tour po USA chęcią „porozmawiania z ludźmi na temat tego jak żyją, pracują i w jaki sposób myślą o przyszłości”. W swoim wpisie przekonuje, że „przez dziesięciolecia technologia i globalizacja uczyniły nas bardziej produktywnymi i połączonymi”. Zauważa, iż niesie to wiele korzyści, jednak dla wielu osób uczyniło życie trudniejszym.

Jego zdaniem taki stan rzeczy pogłębił podziały między ludźmi, dlatego też chce zachęcić wszystkich do poszukiwania sposobów na odmianę tej sytuacji. Według Zuckerberga podróż autem przez Stany Zjednoczone i odwiedzanie małych miasteczek, uniwersytetów, biur Facebooka w całym kraju, spotkania z nauczycielami i naukowcami, a także wycieczki do ciekawych miejsc rekomendowanych przez lokalnych mieszkańców, pomogą znaleźć wspomniane rozwiązanie. Czy chce on również w tym czasie budować swój elektorat?

Spekulacje o tym, że Zuckerberg mógłby któregoś dnia ubiegać się o najwyższy w Stanach Zjednoczonych urząd pojawiły się w ubiegłym roku. Wszystko z powodu ujawnienia dokumentów świadczących, iż twórca Facebooka zabezpieczył zachowanie kontroli nad spółką w przypadku, gdyby zajął się pracą dla rządu. Czy rzeczywiście Mark Zuckerberg do swoich licznych planów czynienia ze świata lepszego miejsca do życia oraz własnego rozwoju dołączył również bycie głową państwa? Byłby to ciekawy zwrot w jego karierze zawodowej, ale jak pokazuje przykład Donalda Trumpa – wszystko jest możliwe.