Wielkie sieci fast–foodów odniosły w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat ogromny sukces, zdobywając liczne rzesze klientów niemalże na całym świecie. Wraz ze wzrostem ich popularności pojawiała się także krytyka, związana głównie z jakością serwowanych tam posiłków. Ukuto nawet termin „junky food”–śmieciowe jedzenie, który wiele mówił o walorach zdrowotnych specjałów z barów szybkiej obsługi. Obecnie jednak możemy być świadkami początku zmian w tym zakresie, o czym świadczą ostatnie posunięcia władz sieci McDonald’s.

Szefostwo McDonald’s poinformowało, iż w ciągu dwóch najbliższych lat całkowicie wyeliminuje w swoich barach potrawy z kurczaków, które w trakcie hodowli karmione są hormonami wzrostu i antybiotykami. W oświadczeniu można przeczytać, że chodzi głównie o te specyfiki, które po przedostaniu się do ludzkiego organizmu mogą wchodzić w negatywne interakcje z lekarstwami przyjmowanymi przez ludzi. Wielu producentów drobiu w USA używa środków farmakologicznych w celu przyspieszenia wzrostu kurczaków. Niektóre badania wskazują, że nadużywanie tych środków wobec drobiu, może obniżać efektywność antybiotyków stosowanych u ludzi, którzy spożywali mięso drobiowe. W stosunku do antybiotyków, które używane są w hodowli drobiu w celu ochrony zdrowia stada, ograniczeń nie będzie.

Oświadczenie władz McDonald’s zbiega się w czasie z ogłoszeniem słabych wyników sprzedaży tej sieci. W styczniu sprzedaż spadła poniżej spodziewanego przez analityków 1,8%, co wiąże się ze skandalem związanym z chińskimi dostawcami firmy. Firmie nie pomógł także znalezienia w jednej z japońskich restauracji ludzkiego zęba w opakowaniu frytek.

Jak powiedział Marion Gross–wiceszef McDonald’s na Amerykę Północną cyt. „mam nadzieję, że nasi dostawcy zrozumieją naszą decyzję i nie przestaną dbać o zdrowie swoich hodowli. Niemniej jednak, będziemy w stanie zaakceptować tylko te dostawy, gdzie kurczakom podawano antybiotyki jedynie w niezbędnym zakresie i tylko takie, które nie są używane u ludzi–głównie jonofory”. Prozdrowotna polityka McDonald’s obejmie także nabiał. Mleko o obniżonej zawartości tłuszczu, które jest składnikiem wielu napojów serwowanych w tej sieci będzie w przyszłości pochodzić tylko od krów, które nie są karmione hormonem wzrostu rbST. Choć nie ma żadnych dowodów na to, aby mleko od krów, którym podawany jest rbST było szkodliwe, to szefostwo McDonald’s wychodzi naprzeciw coraz powszechniejszym oczekiwaniom klientów, aby serwowane produkty zawierały jak najmniej sztucznych dodatków.

Okazuje się, że być może mamy do czynienia z nowym prozdrowotnym trendem. Otóż, w lutym szefostwo Nestle ogłosiło, iż wyeliminuje wszelkie sztuczne dodatki i barwniki ze słodyczy sprzedawanych na rynku w USA.

Powyższym działaniom należy przyklasnąć, i wypada jedynie mieć nadzieję, że oczekiwania konsumentów zostaną uwzględnione także przez innych graczy rynku żywności.