Niedowierzanie po ogłoszeniu wyników wyborów w Grecji nieco już minęło, choć dla wielu zwycięstwo lewicowej Syrizy było nie lada zaskoczeniem. Tymczasem lider wygranych Alexis Tsipras nie traci czasu i już wczoraj ogłosił, że jego partia wejdzie w koalicję z partią Niezależni Grecy. I nie byłoby w tym może nic zaskakującego gdyby nie fakt, iż reprezentuje ona prawą stronę sceny politycznej. Ten niecodzienny mariaż ma pomóc w utworzeniu bezkompromisowego rządu, który ma zakończyć blisko pięcioletni okres „zaciskania pasa”.  

Syriza zdobyła 149 mandatów w 300-osobowym parlamencie. Zabrakło jej tylko 2 miejsc do samodzielnego sprawowania władzy, stąd konieczność zawarcia umowy koalicyjnej. Partia Niezależni Grecy będzie miała w nowym parlamencie 13 przedstawicieli. Jak donosi Reuters, zawarty sojusz jest niezwykły – dwie, przeciwne strony sceny politycznej połączone niechęcią do programu ratunkowego, którym objęto Grecję i który zmusił poprzedni rząd do dużych cięć budżetowych. Obie partie różnią się jednak poglądami na wiele spraw społecznych, jak chociażby nielegalna imigracja, a to może wywoływać koalicyjne napięcia.

Wierzyciele, którzy nie godzą się na umorzenie zaciągniętych przez Grecję pożyczek nalegają, by nowy rząd kontynuował politykę reform i oszczędności. Ich zdaniem to jedyna droga, aby kraj wrócił na finansową prostą. Ostatnia decyzja Europejskiego Banku Centralnego o wpompowaniu w rynek ponad biliona euro, mimo sprzeciwu ze strony Niemiec, jak również zwycięstwo Syrizy są jednak sygnałem zwrotu w kryzysowej polityce strefy euro. Według obserwatorów może to oznaczać odejście od budżetowego reżimu jako sposobu radzenia sobie z problematycznymi unijnymi gospodarkami.

Grecy, a przynajmniej ich duża część, mają wobec nowej partii rządzącej duże oczekiwania. Liczą na to, że ich kraj wyjdzie z głębokiego kryzysu, ale jednocześnie mają nadzieję, że nie będą musieli podejmować kolejnych wyrzeczeń. Jednak członek zarządu Europejskiego Banku Centralnego Benoit Coeure nie pozostawia im złudzeń. W wywiadzie dla Reutersa powiedział, że „Grecja musi spłacić swoje długi”, a także ostrzegł Tsiprasa, by ten stosował się do „europejskich reguł gry”. Jakie będą dalsze losy Grecji oraz strefy euro?