W Wielkiej Brytanii na nowo rozgorzała dyskusja dotycząca parytetu płci w biznesie. O dziwo, prowadzona ona jest jednak nie z ideologicznych pozycji zakładających administracyjne narzucanie określonych wskaźników „reprezentacji” kobiet w gronach kierowniczych wielkich firm, ale raczej z pozycji czysto biznesowych wskaźników.

Lord Davies‒były minister handlu jest autorem raportu, który pokazuje wyraźnie, że w brytyjskim biznesie nastąpiła „kulturowa zmiana”. Jeszcze trzy lata temu zaledwie 12,5% członków kierownictwa i rad nadzorczych w największych firmach brytyjskich (firmy tworzące indeks giełdowy FTSE 100) było kobietami. Obecnie wskaźnik ten wynosi 20,4%. Co ciekawe, takie wzrost obecności kobiet w kierownictwie dużych firm nie został spowodowany narzuceniem administracyjnych regulacji i kwot parytetów, ale był efektem prowadzenia kampanii uświadamiającej ekonomiczne i biznesowe korzyści płynące z wykorzystania potencjału kobiet.

Podczas badań okazało się bowiem, że obecność kobiet w gronach decyzyjnych zapewnia pożądaną przy rozstrzyganiu skomplikowanych kwestii różnorodność poglądów i spojrzeń na daną sprawę. To przekładało się wprost na wypracowywanie lepszych rozwiązań i dalej na konkretne efekty ekonomiczne. Jak mówi Helena Morrissey‒prezes Newton Investment Management cyt. „okazało się również, że sama obecność kobiet w szefostwie firm wpływała w tajemniczy sposób na łagodzenie obyczajów obecnych tam mężczyzn, co czyniło spotkania kierownictwa bardziej merytorycznymi”.

Jak przyznał brytyjski minister gospodarki Vince Cable cyt. „opublikowane dane jasno świadczą o tym, że nasz biznes zaczyna doceniać rolę kobiet, a w kierownictwach firm kształtują się bardziej zrównoważone proporcje pomiędzy kobietami i mężczyznami”. Jak dodał Cable cyt. „w aż 98 ze 100 firm tworzących indeks FTSE 100 w radzie nadzorczej jest przynajmniej jedna kobieta. Aby uzyskać zakładany wskaźnik 25% kobiet potrzeba dokooptować mniej niż 50 kobiet we wspomnianych stu firmach. To niesłychany postęp w porównaniu do 2011 roku, kiedy startowaliśmy z programem uświadamiającym korzyści z zatrudniania kobiet w kierownictwach firm”.

Pomimo tak dobrych efektów, brytyjski rząd nadal jest krytykowany przez polityków Partii Pracy. Jak mówi Gloria de Piero‒minister do spraw równouprawnienia w gabinecie cieni Partii Pracy cyt. „kobiet w społeczeństwie jest około 50% i podobne wskaźniki powinny występować także w biznesie. Jeśli dotychczasowe działania edukacyjne nie doprowadzą do osiągnięcia takich proporcji należy rozważyć wprowadzenie odpowiednich parytetów z mocy prawa”.

Na powyższą krytykę zareagowała natychmiast Maria Miller‒urzędujący minister ds. równouprawnienia stwierdzając cyt. „kobiety nie potrzebują specjalnego traktowania. Biznes został stworzony przez mężczyzn i dla mężczyzn, a wszystko co potrzeba kobietom, aby w nim zaistnieć to nie parytety, ale nowoczesne miejsca pracy, które pozwolą kobietom na pokazanie pełni swoich możliwości”.