W obiegowej opinii świat biznesu to miejsce zdominowane przez mężczyzn. Na całe szczęście można w nim znaleźć także przykłady kobiet, które radzą sobie z jego wyzwaniami często lepiej niż płeć męska. Nawet w branżach uznawanych za silnie zmaskulinizowane, takich jak nowe technologie. Jedną z nich jest Marissa Mayer – dyrektor generalna Yahoo.  

Była pracownica Google ma smykałkę do start-up’ów. W czasie swojej rocznej obecności w Yahoo kupiła ich 16 – każdy pełen możliwości wykorzystania na potrzeby internetowego giganta. Zakupy były ogłaszane z oszałamiającą prędkością, czasem 2 w ciągu jednego dnia lub 6 na miesiąc. Zazwyczaj chodziło o małe firmy, w których pracowali utalentowani ludzie. Śledząc historię dokonanych zakupów można określić, jaką wizję przyszłości Yahoo ma Mayer. Strategię prężnej businesswoman odkrywa w artykule dla CNN Money Julianne Pepitone.

Po pierwsze, pani dyrektor skupia się na rynku telefonów komórkowych. Działalność niemal wszystkich z kupionych start-up’ów dotyczyła zawartości komórek – aplikacji i usług. Mayer poszukuje bowiem ludzi owładniętych obsesją wprowadzania rewolucyjnych zmian w branży telefonii mobilnej. A wszystko po to, by dać zakręconym na punkcie nowinek w tym obszarze klientom produkt, którym będą ekscytować się każdego dnia. W większości przypadków start-upy, które kupiło Yahoo zostały zamknięte, a ich pracownicy wcieleni w szeregi firmy zarządzanej przez Mayer. Jedynie 3 z nich, a mianowicie Tumblr, Player Scale i Qwiki funkcjonują nadal.

Po drugie, szefowa internetowego giganta skupia się na kluczowych obszarach rozwoju. Dokonywane przez nią zakupy można zaklasyfikować do jednej z czterech kategorii: podstawowa działalność, społecznościówka, gry i wideo. Biorąc pod uwagę kierunek, w którym zmierza rozwój Internetu, wszystkie te obszary są niezwykle istotne. Marissa Mayer potrafi czerpać z odkrywanych przez siebie przedsiębiorstw to, co najlepsze oraz sprawiać, by Yahoo było bardziej podobne do nich. Pani dyrektor wie „co w trawie piszczy”, a jej kontakty w Dolinie Krzemowej nie są tu bez znaczenia.

Wszystkie działania Mayer mają jeden nadrzędny cel – zmienić wizerunek Yahoo i sprawić, by znowu było „cool”. Odniosła już pewne sukcesy na polu doskonalenia kultury organizacyjnej – udało jej się ściągnąć do firmy byłych pracowników, którzy wcześniej opuścili ją z poczuciem zawodu. Wśród nowo zatrudnionych w pierwszym kwartale bieżącego roku obrachunkowego, 14% stanowili powracający do organizacji (tzw. bumerangi).

Mayer ponownie wprowadziła na rynek aplikacje Yahoo, całkowicie odmieniła wygląd serwisu fotograficznego Flickr i wprowadziła bardziej przejrzyste wyniki wyszukiwań. Zyskała również przychylność inwestorów, zwłaszcza wtedy, gdy odsprzedała znaczącą część udziałów w chińskim przedsiębiorstwie Alibaba. Pomimo tych wszystkich dokonań, część analityków nie wierzy, że przemiana Yahoo jest możliwa. Podkreślają jednak, iż ich sceptycyzm nie wiąże się z osobą Marissy Mayer, a raczej skalą przedsięwzięcia, którego się podjęła. Według nich uczynienie z podupadającej firmy lidera rynku jest zadaniem graniczącym z niemożliwością. Kto miał rację – krytykanci czy Mayer – okaże się w najbliższej przyszłości.