W sierpniu 2011 roku Google ogłosił, że za ponad 12 mld dolarów kupuje Motorolę Mobility – amerykańskiego producenta sprzętu telekomunikacyjnego. Równocześnie warunkiem ważności  przejęcia było uzyskanie przez Google zgody od urzędów antymonopolowych wybranych krajów. Stany Zjednoczone, Unia Europejska czy Korea pozytywnie ustosunkowały się do wniosku przeglądarkowego giganta. Jednak Google wciąż nie może doczekać się zgody Chin.

Kiedy w 2010 Google sprzeciwił się ostrej cenzurze w Chinach nikt nie przypuszczał, że w niedalekiej przyszłości przychylność azjatyckiej potęgi gospodarczej będzie tak istotna. Dwa lata temu Google wstrzymał zgodne z zaleceniami chińskiego rządu cenzurowanie wyników wyszukiwań, utrzymując, że w związku z cenzurą jego serwery są obiektem ciągłych ataków chińskich hackerów. W efekcie Google zaczął przekierowywać zapytania do Hong Kongu, gdzie nie obowiązuje cenzura stosowana w pozostałej części Chin.

Jak widać z Chinami trudno długo wojować. Teraz sprawa Google – Motorola pozostaje w rękach Chińskiego Ministerstwa Handlu, które póki co nie chce wypowiadać się na ten temat. Dodatkowo sprawie smaku dodaje fakt, że przejęcie przez Google Motoroli może zakończyć się sprzedażą amerykańskiego producenta sprzętu telekomunikacyjnego chińskiemu potentatowi telekomunikacyjnemu – Huawei Technologies. Huawei od lat chce poszerzyć strefę wpływu w Stanach Zjednoczonych, lecz boryka się z problemami ze strony amerykańskich urzędników, którzy utrudniają mu przejęcia na rynku uważając, że spółka ma zbyt silne powiązania z chińskim rządem. Możliwość wykupienia Motoroli jest więc doskonałą okazją dla Huawei do umocnienia swojej pozycji.

Niemniej jednak Google ma powody do zmartwień. Czy chiński rząd będzie zdecydowanie stał na straży swojej ideologii? Czy ulegnie przesłankom biznesowym? A może weźmie pod uwagę, że system operacyjny Google’a – Android obsługuje prawie 70% chińskich smartfonów…