Choć pewnie trudno nam w Europie to sobie wyobrazić, ale są na świecie miejsca, gdzie niedościgłym marzeniem dla ludzi jest stały dostęp do Internetu. Wbrew pozorom problem ten nie dotyczy tylko słabo rozwiniętych krajów, ale i państw wysoko rozwiniętych, gdzie ludzie żyjący na słabo zurbanizowanych terenach mają kłopot z dostępem do sieci.

Nad rozwiązaniem tego problemu intensywnie pracują specjaliści z Google. Rozpoczęli oni bardzo śmiałe i co tu dużo mówić wysoce eksperymentalne przedsięwzięcie o nazwie Project Loom. Projekt ten zakłada, że dostęp do Internetu na terenach odległych od cywilizacji będzie zapewniony przez…flotę balonów stratosferycznych unoszących się swobodnie na wysokości około 20 kilometrów nad ziemią.

Obecnie trwają pierwsze próby z takimi balonami na terenie Nowej Zelandii. Według założeń inżynierów balony, które są wypełnione lekkimi gazami będą się przemieszczać swobodnie w stratosferze nad całą kulą ziemską. Ich liczba ma być tak dobrana, aby docelowo zapewnić „pokrycie Internetem” każdego miejsca na ziemi przez całą dobę. Balony będą wyposażone w panele słoneczne służące do wytwarzania energii, a także odpowiedni sprzęt nadawczo‒odbiorczy zapewniający nie tylko sygnał Internetu odbiorcom na ziemi na obszarze o promieniu około 40 kilometrów, ale i możliwość sterowania balonem. Sterowanie to ma polegać na obniżaniu lub zwiększaniu pułapu lotu w celu ustawienia balonu w odpowiednim miejscu‒takim gdzie wiatr wieje z odpowiednią siłą i przede wszystkim w odpowiednim kierunku, aby balon mógł się przemieszczać. Dodatkowo, balony będą wyposażone w nadajniki radarowe i światła ostrzegawcze celem zwiększenia bezpieczeństwa na wypadek wejścia balonu w korytarze powietrzne przeznaczone do ruchu samolotów. Docelowo, balony mają się utrzymywać w stratosferze około 100 dni, po czym w sposób kontrolowany będą sprowadzane na ziemię i ponownie wykorzystywane.

Oczywiście, przed projektantami systemu stoją jeszcze bardzo poważne przeszkody i problemy wymagające rozwiązania. Głównym problemem jest to, że trasa przemieszczania się balonów będzie tak naprawdę uzależniona od tego w jakim kierunku akurat wieje wiatr. Aby system był funkcjonalny, należy znaleźć algorytmy do takiego sterowania flotą liczącą kilka tysięcy balonów, aby „zgrać” przewidywane kierunki prądów powietrznych na odpowiednich wysokościach z umiejscowieniem konkretnych balonów w przestrzeni. To z kolei wymaga bardzo precyzyjnych prognoz aerologicznych (dotyczących siły i kierunku wiatru) i sprawnej obróbki ogromnej ilości danych w czasie rzeczywistym. Elementem dodatkowo utrudniającym całość przedsięwzięcia jest to, że prognozy mogą być niedokładne, a wtedy system kontroli powinien posiadać zdolność do reagowania na tego typu zakłócenia.

Niewątpliwie projekt Google jest pionierski choćby ze względu na skalę planowanego przedsięwzięcia. Dla wielu ludzi jest on jednak być może jedyną nadzieją na dostęp do sieci, gdyż w rozległych i słabo zaludnionych obszarach raczej nie należy liczyć na inwestycje związane z budową naziemnej infrastruktury telekomunikacyjnej.