Jak w wielu krajach europejskich, także we Francji nasilają się nacjonalistyczne nastroje wśród społeczeństwa. Nadchodzące wybory odpowiedzą nie tylko na pytanie, kto będzie głową państwa, ale także jaki kierunek w kwestiach gospodarczych obiorą Francuzi. A walczą ze sobą dwie odmienne wizje głównych kandydatów na prezydenta. Marine Le Pen z prawicowej partii Frontu Narodowego chce wyjścia ze strefy euro i ochrony francuskich miejsc pracy. Z kolei Emmanuel Macron, były minister gospodarki i bankier, jest zagorzałym zwolennikiem otwartych granic i ściślejszej integracji europejskiej.

Artykuł na temat konsekwencji wyboru nowego prezydenta Francji dla całej europejskiej ekonomii opublikowano na łamach CNN Money. Poniżej omówione zostaną cztery najważniejsze kwestie.

Euro czy nowy frank?
Le Pen chce referendum w sprawie dalszego członkostwa w Unii Europejskiej. Jej zdaniem Francja powinna porzucić euro na rzecz „nowego franka” o niższej wartości, aby uczynić francuski eksport bardziej konkurencyjnym. Z kolei dług publiczny miałby zostać przewalutowany na „nowe franki”. Natomiast zdaniem Macrona, Francja powinna wejść na drogę jeszcze ściślejszej integracji w ramach strefy euro. Polityk wezwał nawet do tego, by kraje Eurolandu utworzyły własny budżet.

Wolny handel czy protekcjonizm?
Macron zdecydowanie popiera wolny handel i agitował na rzecz CETA czyli kompleksowej umowy gospodarczo-handlowej między Unią Europejską a Kanadą. Jednak uważa również, iż Europa powinna ostrożnie podchodzić do kolejnych tego typu porozumień oraz że nie powinna poświęcać standardów dotyczących bezpieczeństwa, ochrony społecznej i środowiska. Wypowiadał się przeciwko przywróceniu granic między państwami członkowskimi i nawoływał do większej integracji handlowej. Z kolei partia Le Pen nie zamierza wspierać żadnych nowych porozumień o wolnym handlu, a o swojej polityce gospodarczej mówi „inteligentny protekcjonizm”. Polegać ma on m.in. na tym, że francuskie firmy będą miały pierwszeństwo przy ubieganiu się o kontrakty w ramach zamówień publicznych, a krajowe produkty mają być specjalnie oznaczane, aby zwiększać ich atrakcyjność w oczach nabywców.

Cięcia podatków dla biznesu czy pracowników?
Le Pen planuje obniżyć podatki dla najbiedniejszych pracowników, uprościć reguły podatkowe oraz walczyć z oszustwami. Zapowiedziała również wprowadzenie nowego podatku, którym objęte mają być firmy zatrudniające imigrantów, aby zachęcić je do obsadzania wolnych stanowisk Francuzami. Natomiast Macron chce stopniowo obniżać stawkę podatku od osób prawnych z 33% obecnie do docelowo 25%. Planuje również obniżać lokalne podatki od nieruchomości dla większości Francuzów oraz zreformować podatek majątkowy. Zamierza obniżać wydatki publiczne o 60 mld euro rocznie, a oszczędności szuka między innymi w ograniczaniu zatrudnienia wśród pracowników rządowych. Le Pen nawołuje z kolei do obniżenia wieku emerytalnego do 60 lat. Chce również zachęcać firmy do zwiększania zatrudnienia, m.in. obniżając podatki od wynagrodzeń.

Bodziec fiskalny czy dewaluacja waluty?
Macron przedstawił plan wielkiego bodźca dla francuskiej ekonomii, która ma ją radykalnie odmienić. W ciągu 5 lat zamierza wydać 50 mld euro na inwestycje w energię, ochronę środowiska, transport, zdrowie publiczne i rolnictwo. Z kolei Le Pen uważa, że krajowej gospodarce najlepiej zrobi dewaluacja waluty. Zapowiedziała także reindustrializację, która ma na celu promowanie francuskiego biznesu i współpracę z państwem.

Który kierunek wybiorą Francuzi w nadchodzących wyborach? I jakie będą konsekwencje ich decyzji dla zjednoczonej Europy?