Nadchodzą trudne czasy dla Google. Firma ma problemy prawne związane z zakupionym w 2006 roku za 1,76 mld dolarów portalem YouTube.

Potentat na amerykańskim rynku medialnym ‒ koncern Viacom (właściciel m.in. kanałów MTV, Comedy Central czy Nickelodeon), złożył właśnie pozew sądowy przeciwko Google. Przedmiotem sporu są rzekome naruszenia przepisów dotyczących praw autorskich związane z funkcjonowaniem popularnego portalu YouTube. W swoim pozwie Viacom oskarżył Google o „nagminne i intencjonalne” naruszanie praw autorskich.

Historia sporu sądowego obu firm zaczęła się w 2010 roku, kiedy to sąd pierwszej instancji odrzucił pozew Viacom (firma żądała wtedy zadośćuczynienia w wysokości 1 mld dolarów) przeciw Google. Po złożeniu zażalenia do sądu apelacyjnego sytuacja zmieniła się na korzyść Viacom. Sąd apelacyjny stwierdził, iż istnieją uzasadnione przesłanki do twierdzenia, że „YouTube był co najmniej świadomy, iż publikowane na portalu materiały filmowe chronione są prawami autorskimi”.

W oświadczeniu dla mediów Viacom stwierdził, iż „dziesiątki tysięcy klipów video” objętych ochroną praw autorskich zostało opublikowanych na YouTube, przy czym zarówno YouTube jak i Google będąc świadome naruszeń prawa, nie podjęły żadnych kroków celem przerwania tego procederu.

W odpowiedzi na podnoszone zarzuty, zarówno YouTube jak i Google zgodnie twierdzą, iż w zaistniałej sytuacji nie może być mowy o celowym naruszaniu praw autorskich, gdyż obie firmy nie otrzymały od właścicieli przedmiotowych praw żadnych oficjalnych informacji na temat rzekomych naruszeń.

Sąd pierwszej instancji w Manhattanie podzielił stanowisko Google, natomiast sąd apelacyjny zaprezentował odmienne stanowisko.

Użytkownikom YouTube pozostaje mieć nadzieję, że całe to zamieszanie nie wpłynie negatywnie na już i tak coraz bardziej ograniczaną funkcjonalność serwisu.