Brakuje ostatnio dobrych wiadomości dla europejskiej gospodarki. Niestety także branża motoryzacyjna dostarcza ekonomistom poważnych zmartwień. Gwałtownie spadająca sprzedaż, niewykorzystane moce produkcyjne, masowe zwolnienia i zamknięcia fabryk – oto prognozy na najbliższe miesiące. Całkiem niedawno PSA Peugeot potwierdził, że zamierza zlikwidować 8000 miejsc pracy oraz zamknąć przynoszącą straty fabrykę w Aulnay-sous-Bois. Zdaniem specjalistów to dopiero początek fali problemów w przemyśle samochodowym.

W pierwszej połowie 2012 roku Peugeot poniósł stratę w wysokości 993 mln dolarów. Z kolei Ford zanotował na rynku europejskim wynik 404 mln dolarów na minusie. Przedstawiciele firmy oznajmili, iż spodziewają się powiększenia straty do kwoty miliarda euro do końca roku. Również partnerzy Peugeota – Chrysler i Fiat – stoją przed trudnymi decyzjami, dotyczącymi poziomu zatrudnienia i produkcji. Mają one umożliwić im przetrwanie coraz bardziej odczuwanego kryzysu w branży.

To nie koniec złych wiadomości. Według European Automobile Manufacturers’ Association (EAMA – Stowarzyszenie Europejskich Producentów Pojazdów), liczba rejestracji nowych aut spadła o blisko 7% w pierwszej połowie tego roku. Prognozowany poziom sprzedaży – 12,4 mln samochodów w 2012 roku, będzie o 20% niższy niż w 5 lat temu, kiedy rozpoczęły się problemy sektora. Nieciekawe perspektywy branży motoryzacyjnej wynikają między innymi z obaw dotyczących nadmiernej podaży. Analitycy wskazują, że europejscy producenci utrzymują moce produkcyjne na poziomie o 30% wyższym, niż zapotrzebowanie ze strony rynku. Nawet najbardziej niesforna, cały czas dochodowa grupa Renault, odnotowuje gwałtowny spadek zysków. W przeciwieństwie do amerykańskiego Forda i General Motors, europejskie firmy nie mogą oczekiwać na pomoc ze strony rządów swoich krajów, gdyż one same zmagają się z problemami finansowymi.

Sytuacja poszczególnych producentów samochodowych zdaje się odzwierciedlać stan ich rodzimych gospodarek oraz stopień zagrożenia kryzysem zadłużeniowym. Dla przykładu w Niemczech sprzedaż samochodów w dalszym ciągu nieznacznie rośnie. Producenci tacy jak Volkswagen, BMW i Daimler, mimo zakontraktowanej sprzedaży w innych krajach europejskich, nadal osiągają zyski. Jest to z pewnością wynik restrukturyzacji, które przeszły wspominane firmy w ostatnich latach. Obserwatorzy rynku oczekują w najbliższym czasie wielu interesujących posunięć ze strony producentów aut, jak chociażby wchodzenie w joint venture z dotychczasowymi rywalami. Jednym z takim ruchów może być partnerstwo Peugeota z BMW.

Analitycy są jednak zgodni, iż nie uchroni to firm przed wielkimi i traumatycznymi zmianami w sposobie działania. Wskazują, że należy szybko poradzić sobie z takim problemami jak: nadmierne moce produkcyjne, zbyt wielu pracowników, za duża liczba rozproszonych fabryk oraz przestarzałe strategie przemysłowe i sprzedażowe. W przeciwnym wypadku trudno będzie odpowiedzieć na potrzeby kurczącego się i coraz bardziej podzielonego na różne segmenty rynku. Dyrektor generalny Chryslera i Fiata Sergio Marchionne w wywiadzie udzielonym dla New York Timesa powiedział, że wszystkie nie rozwiązane do tej pory problemy, z którymi od wielu lat boryka się przemysł samochodowy uderzyły teraz w branżę jednocześnie.

Zdaniem ekspertów firmy w lepszej kondycji finansowej oczekują ruchów ze strony słabszych konkurentów. Pionierzy w restrukturyzacji będą się bowiem musieli zmierzyć z ogniem krytyki ze strony rządu oraz społeczności państw, w których zamykane będą fabryki. Dla przykładu Peugeot był naciskany przez francuskich polityków z Partii Socjalistów do wycofania się z planów zwolnień i likwidacji zakładów produkcyjnych. Z kolei związki zawodowe postawiły sprawę jasno – restrukturyzacja = wojna. Mimo nacisków Peugeot uruchomił swój program ratunkowy, bez którego jego przetrwanie na rynku stanęłoby pod dużym znakiem zapytania.

Szlakiem przetartym przez Peugeota będzie podążać coraz większa liczba producentów samochodów. Zrozumiałe, że podejmowane kroki spotkają się z negatywną reakcją ze strony polityków, związków zawodowych i lokalnych społeczności. Trzeba jednak pamiętać, że restrukturyzacja może być jedyną szansą na przetrwanie dla wielu firm. Producenci argumentują, że  ostatecznym rozrachunku lepiej zamknąć jedną fabrykę dziś, niż wszystkie w przyszłym miesiącu.