YouTube planuje rozpocząć sprzedaż abonamentów umożliwiających korzystanie z wybranych kanałów. Czyżby będąca własnością Googla platforma video była gotowa do bezpośredniego starcia z Netflixem oferującym wypożyczanie filmów poprzez media strumieniowe?

Według nieoficjalnych doniesień, YouTube zaprosił niewielką grupę twórców umieszczających na platformie własne treści do złożenia propozycji płatnych kanałów, do których dostęp kosztowałby użytkowników od 1 do 5 dolarów miesięcznie. YouTube, który do tej pory zarabiał wyłącznie na reklamach, planuje zdywersyfikować przychody pobierając 45% opłat za subskrypcję płatnych kanałów – pozostała część abonamentu trafi do kieszenie właścicieli kanałów. Oczywiście modele płatności będę dopasowane do udostępnianych treści i opłatami nie będą objęte wszystkie kanały, jednak część właścicieli kont jest przekonana, że dzięki płatnej subskrypcji wiele zarobi. Według serwisu Advertising Age nowy projekt ma wejść w życie w drugim kwartale tego roku.

Od dłuższego czasu YouTube walczy o wyższe przychody poprzez budowanie profesjonalnego wizerunku platformy, zyskując w ten sposób zainteresowanie kolejnych reklamodawców. Według firmy badającej amerykański rynek eMarketer wydatki na reklamę na platformach internetowych wzrosły w porównaniu do poprzedniego roku o 47% i wyniosły blisko 3 miliardy dolarów. Równocześnie wydatki na reklamy telewizyjne wyniosły 65 miliardów dolarów, stąd szybko rozwijająca się branża mediów strumieniowych, oferująca także dostęp do popularnych kanałów telewizyjnych, nęci wizją wysokich zarobków.

Chcąc zrealizować swoje plany YouTube będzie musiał stawić czoła oferującym podobne usługi konkurentom takim jak Hulu – platformie działającej w Stanach Zjednoczonych zrzeszającej trzy miliony subskrybentów – a także jak wspomniany Netflix, z którego korzysta trzydzieści milionów subskrybentów na całym świecie. Ciekawe, jak pomysł płatnych subskrypcji przyjmie się w Polsce, gdzie dostępność mediów strumieniowych jest wciąż bardzo niska, a o filmach z Netflixa możemy tylko pomarzyć.