Amerykańska giełda odnotowuje najlepsze pierwszokwartalne wyniki od 1998 roku. Podobnie jak w ubiegłych trzech latach wartość indeksów na koniec marca napawa optymizmem. Jeden z ważniejszych wskaźników S&P 500 (Standard & Poor 500), w którego skład wchodzą notowania pięciuset amerykańskich spółek o największej kapitalizacji, zyskał od początku roku 12%. Dla porównania w 2010 roku S&P 500 wzrósł w pierwszym kwartale o 4,8%, a w 2011 roku – o 5,4%. Jednak zarówno w 2010, jak i w 2011 roku koniec kwietnia przyniósł zdecydowane spadki. Czy podobnego scenariusza należy spodziewać się w tym roku?

Według Jeffreya Kleintopa, głównego analityka rynku LPL Financial, niestety tak. Na szczęście jego zdaniem spadek nie będzie tak zdecydowany jak w ubiegłych latach, kiedy to wartość S&P 500 obniżyła się między16 a19% na ponad pięć miesięcy. Tegoroczna wiosna i lato mają według Kleintopa przynieść 5 – 10% spadek. Na podstawie analizy sytuacji giełdowej z ubiegłych lat, Kleintop wyróżnił dziesięć czynników, które w największym stopniu przyczyniły się do pogorszenia notowań. Wśród nich są między innymi ograniczenia przez Rezerwę Federalną programów stymulujących gospodarkę, niższe zyski przedsiębiorstw czy wyższe ceny paliw.

Obecnie połowa z wyróżnionych czynników jest na podobnym poziomie w stosunku do poprzednich latach. Kleintop przewiduje, że w najbliższych miesiącach pozostałe czynniki także ulegną pogorszeniu między innymi przez spowolnienie ekonomiczne w Chinach, którego rezultatem będą niższe zyski przedsiębiorstw, zwłaszcza w sektorze technologicznym i przemysłowym,  a w dalszej kolejności zmniejszenie zaufania konsumentów i obniżenie wydatków. Równocześnie Kleintop przypomina, że ogólna sytuacja gospodarcza jest korzystniejsza niż przed rokiem czy dwoma laty. Rosnąca liczba miejsc pracy, lepsza sytuacja w Europie i poprawa na rynku mieszkaniowym mogą ochronić giełdę przed wiosennym spadkiem, zwłaszcza jeśli Rezerwa Federalna zdecyduje się na ilościowe luzowanie polityki pieniężnej, co Kleintopowi wydaje się realne.

Doświadczenia z ubiegłych lat uczą, że optymistyczny początek roku nie gwarantuje ciągłego dobrobytu na giełdzie. Można mieć tylko nadzieję, że wiosna nie przyniesie aż takich spadków jak przed dwoma laty.