Trzy dni temu zamieściliśmy w naszym serwisie interesujący artykuł dotyczący niemieckiego koncernu Daimler Benz. Szefowie tej firmy w trosce o właściwy wypoczynek swoich pracowników wdrożyli aplikację, która automatycznie kasowała e‒maile przychodzące na skrzynki pracowników podczas ich urlopu. Oszczędzało to im konieczności sprawdzania firmowych skrzynek podczas urlopu, a także gwarantowało, że po powrocie do pracy nie spędzą długich godzin na przeglądaniu zaległej korespondencji. Działanie władz Daimler Benz to odpowiedź na coraz bardziej palący problem określany mianem syndromu „zawsze w sieci”.

Czy jest syndrom „zawsze w sieci”. Pewnie wielu z Was nie wyobraża sobie spędzenia dnia bez dostępu do Internetu. Mnóstwo ludzi zaraz po obudzeniu się odczuwa niemalże przymus sprawdzenia co dzieje się w sieci (portale internetowe, Facebook, skrzynka mailowa). Nawet podczas urlopu czy wypoczynku potrzeba ta nie znika, a ludzie czują się poirytowani jeżeli podczas górskiej wędrówki stracą zasięg w telefonie komórkowym, czy też w hotelu nagle przestanie działać sieć wi‒fi. Właśnie tego typu uzależnienie od „ciągłego bycia w sieci” doczekało się swojego fachowego sklasyfikowania jako wspomniany syndrom.

Okazuje się, że ofiarą syndromu „zawsze w sieci” bardzo często padają pracownicy dużych korporacji. Z jednej strony, dzięki nowym technologiom (smartfony, tablety) mogą oni swobodnie kształtować godziny swojej pracy, a nawet pracować na odległość np. z domu. Z drugiej jednak strony zostawienie pracownikom takiej swobody powoduje, iż tylko najbardziej zdyscyplinowani z nich potrafią prawidłowo rozgraniczyć czas pracy i czas odpoczynku. Większość pracowników tego nie potrafi, przez co tak naprawdę z mniejszą lub większą intensywnością pracują niemalże całą dobę. Co więcej, jak wynika z badań ankietowanych przeprowadzonych przez firmę konsultingową Blake Morgan, sami pracownicy uważają, iż sam fakt, że pracodawca wyposażył ich w mobilne urządzenia oznacza, że oczekuje on sprawniejszego wykonywania zadań (tak uważa ponad 50% ankietowanych) oraz że będą jeszcze bardziej dyspozycyjni (prawie połowa wskazań). W ten sposób pracownicy sami stawiają sobie poprzeczkę coraz wyżej, starając się być na bieżąco z tym co dzieje się w firmie, nawet podczas weekendów czy urlopów.

Jak mówi Dr Christine Grant‒psycholog pracy w Centrum Badań Psychologicznych, Zachowań i Osiągnięć Uniwersytetu w Coventry cyt. „na dłuższą metę taka sytuacja powoduje, iż człowiek pozostaje w permanentnym napięciu i stresie, a jego ciało i psychika nigdy nie odpoczywa. To z kolei prowadzi do bardzo poważnych zaburzeń zdrowotnych. W Wielkiej Brytanii około 400 tysięcy osób skarży się na takie przemęczenie pracą, które nie pozwala im normalnie funkcjonować”. Jak zauważa Tim Forer z Blake Morgan cyt. „tak przemęczeni pracownicy są mniej produktywni i w efekcie firmy tracą zamiast zyskiwać. Czas najwyższy, aby pracodawcy zdali sobie sprawę z tego zagrożenia”.

No cóż, jak widać pierwszymi, którzy posłuchali specjalistów są szefowie Daimler Benz. Czy w ślady Niemców pójdą następni?