Ocena kandydata na pracownika nie obejmuje tylko jego kompetencji i doświadczenia, ale również to, jak wygląda. W związku z tym ważne są odpowiedni ubiór, zadbana fryzura i dłonie, a także czyste obuwie. Uwagę pracodawcy może również zwrócić tatuaż, choć niekoniecznie przyniesie to pozytywny efekt. Okazuje się bowiem, że osoby posiadające takie ozdoby na ciele mogą mieć problemy ze znalezieniem pracy. Dlaczego?

Według artykułu opublikowanego na portalu BBC, pracodawcy niechętnie zatrudniają wytatuowanych pracowników. Tymczasem stereotypowe nastawienie do tatuaży i kojarzenie ich wyłącznie z marginesem społecznym oraz światkiem przestępczym jest już passé. Pracodawcy, którzy nie chcą tego typu ozdób u swojego personelu powinni liczyć się z tym, że mogą stracić wielu potencjalnie świetnych pracowników. Zwłaszcza, że coraz więcej osób decyduje się na nie.

W świetle wyników badań przeprowadzonych w 2015 roku przez YouGov, blisko 1/5 wszystkich Brytyjczyków ma tatuaże, a odsetek ten jest jeszcze wyższy wśród osób poniżej 40 roku życia. Jednak mimo mody na tatuaże, wciąż są one nieakceptowane w wielu miejscach pracy i mogą stać się przyczyną problemów ze znalezieniem zatrudnienia. Dotyczy to między innymi profesji związanych z usługami prawnymi, medycznymi, księgowymi czy transportem lotniczym.

Jednak naukowiec Andrew Timming z Uniwersytetu St Andrews, który analizował rolę tatuaży w praktykach rekrutacyjnych przekonuje, że zmiana nastawienia do tatuaży jest nieunikniona, a pracodawcy będą musieli zaakceptować fakt, iż „stały się one integralną częścią tkanki społeczności”. Doktor Timming ustalił, że w niektórych organizacjach posiadanie takiej ozdoby na ciele może być uznane za zaletę i przejaw oryginalnego, kreatywnego sposobu myślenia. Należą do nich np. agencje reklamowe, bary czy kluby. Ponadto biorąc pod uwagę korzyści, jakie płyną ze zróżnicowanego personelu, szkoda byłoby pozbawiać firmę dobrych pracowników tylko ze względu na tatuaż.