We współczesnym świecie mało jest instytucji i zawodów, których przedstawicielom jesteśmy w stanie bezkrytycznie zaufać. Liczne przykłady wskazują, że ludzie reprezentujący tzw. zawody zaufania publicznego (lekarz, sędzia, notariusz i inni) potrafią niestety tego zaufania nadużyć. Do niedawna powszechne zaufanie budzili także naukowcy, gdyż ich wiedza i ścisły rygor badań naukowych dawały gwarancję, że przeprowadzone badania były kompletne, a wyciągnięte wnioski obiektywne. Czy nadal tak jest?

Niestety, wiele wskazuje, że osoby z tytułami naukowymi powagą swoich tytułów i samej nauki firmują „kontrowersyjne” badania, które w wielu przypadkach można odczytywać jako zawoalowaną formę konkurencji na polu biznesowym. Najnowszy przykład pochodzi z Wielkiej Brytanii i dotyczy raportu naukowego o wymownym tytule „Facebook jest martwy i pogrzebany”.

Dziennikarz BBC poszedł tropem informacji, które w czasie weekendu odbiły się szerokim echem w Internecie, a dotyczyły najnowszych wyników badań naukowych z których rzekomo miało wynikać, że młodzi ludzie odwracają się od Facebooka na rzecz innych mediów społecznościowych, takich jak Snapchat, Instagram czy WhatsApp. Autorem raportu okazał się profesor Miller, który stanął na czele projektu o nazwie Global Social Media Impact Study, finansowanego przez Unię Europejską. W ramach projektu kilku naukowców spędziło 15 miesięcy w różnych krajach świata, badając preferencje młodych ludzi w kontekście korzystania przez nich z mediów społecznościowych. Cóż się okazało? Otóż, zdaniem profesora Millera, młodzi gremialnie odwracają się do Facebooka, gdyż cyt. „nie chcą być w tym samym miejscu, które odwiedzają ich rodzice”. Zdaniem autorów raportu trend ten jest stały i już dziś można powiedzieć, że dni Facebooka są policzone.

Z racji tego, że od 2007 roku już kilka razy ogłaszano „śmierć” Facebooka, dziennikarze BBC postanowili dogłębnie sprawdzić na podstawie jakich danych ekipa profesora Millera sformułowała tak radykalne tezy. Prawda okazała się zaskakująca. Zebrane na całym świecie dane w żaden sposób nie uzasadniały tezy o tym, że młodzi ludzie odwracają się od Facebooka. Jedynie informacje zebrane w jednej z miejscowości leżącej niedaleko od Londynu mogłyby w pewnym stopniu uzasadniać taką tezę. Problem w tym, że nigdzie w raporcie nie ma informacji o tym, jak wielu młodych ludzi z północnych przedmieść angielskiej stolicy było ankietowanych i w jakim byli wieku. Konkluzja dziennikarzy BBC jest taka, że wnioski zaprezentowane przez autorów raportu nie mają uzasadnienia w zebranych danych źródłowych. Próby kontaktu z profesorem Millerem nie przyniosły rezultatu, gdyż cyt. „do końca stycznia przebywa na Karaibach z bardzo ograniczonym dostępem do Internetu”.

Dziennikarze BBC przypominają, że nawet wydawało by się mało istotne informacje mogą mieć ogromny wpływ na decyzje inwestorów giełdowych, a tym samym na kondycję przedsiębiorstw. Przywołują właśnie przypadek Facebooka i październikowe oświadczenie Davida Ebersmana‒głównego księgowego Facebooka, który zatrząsł akcjami firmy jedynie sugerując, że badania pokazały lekki spadek aktywności użytkowników portalu. W tym kontekście, wnioski z „badań naukowych” profesora Millera mogą mieć katastrofalne skutki dla Facebooka. Czy tak będzie pokażą poniedziałkowe notowania na nowojorskiej giełdzie.