W czasach notebooków i tabletów popyt na wiele artykułów papierniczych znacznie zmalał. Jednak okazuje się, że sklep z ołówkami może być świetnym pomysłem na biznes. Pod warunkiem, że ołówki to pasja.

Bloomberg opisuje historię 25-letniej Caroline Weaver, która stworzyła ołówkowe królestwo. W swojej ofercie ma ponad 200 rodzajów ołówków, łącznie z kultowym Blackwing 24, a także dziesiątki gumek do mazania i temperówek. Ręcznych oczywiście. W sklepie Weaver nie ma ani strugaczek ani ołówków automatycznych, gdyż te – jak twierdzi właścicielka – nie są nawet namiastką tradycyjnych ołówków, pozwalających na zabawę kreską.

Ołówki są wciąż w modzie, a korzystają z nich studenci, projektanci i wszyscy robiący podręczne notatki, które jednym ruchem gumki do mazania można usunąć. Większość kupujących u Weaver to millenialsi, a 15 proc. to osoby powyżej 50 roku życia. Pięciu największych klientów wydaje w ciągu roku między 3 a 4 tysiące dolarów. Przeciętna wartość zakupów w sklepie stacjonarnym wynosi 25 dolarów, zaś w działającym od listopada 2014 roku sklepie internetowym – 50 dolarów. Na co dzień Weaver przychodzi się mierzyć z konkurencją ze strony Amazon.com, Pencils.com oraz drobnych sprzedawców oferujących ołówki za pośrednictwem serwisu eBay. Przedsiębiorcza Amerykanka stawia na unikatowość swojego sklepu i jego kameralność.

Chociaż Weaver nie chce wyjawiać wysokości całkowitych kosztów i przychodów, zdradza, że interes jest dochodowy. Jednocześnie Weaver twierdzi, że jej celem nie jest prowadzenie biznesu, lecz sprzedaż ołówków, które od zawsze były jej pasją. Pisanie ołówkiem, to jej zdaniem wyjątkowe doświadczenie, zwłaszcza gdy jest on pamiątką z podróży i był trzykrotnie strugany.