Koszty pracy w nastawionych na eksport chińskich okręgach przemysłowych rosły w ostatnich lata średnio o kilkanaście procent rocznie. Jeżeli ten trend będzie kontynuowany outsourcing produkcji z USA do Chin przestanie być opłacalny w 2015 r.

Przez lata producenci z wielu branż oswoili się z myślą, że nie ma sensu cenowa konkurencja z fabrykami ulokowanymi w nadmorskich prowincjach Chin. Zarówno duże międzynarodowe korporacje, jak i mniejsi lokalnie operujący przedsiębiorcy nauczyli się korzystać z dobrodziejstw offshoringu, w wyniku czego potencjał produkcyjny wielu gałęzi gospodarki został przeniesiony do Kraju Środka. Dziś taka strategia, ze względu na rosnące koszty pracy chińskich robotników, powoli zaczyna budzić wątpliwości.

Koszty pracy w regionie Guangdong rosły w latach 2002-2009 średnio o 12% rocznie. W analogicznym okresie w Szanghaju dynamika wyniosła 14% rocznie. Foxconn tajwański producent, wytwarzający między innymi iPady dla Apple, podniósł w zeszłym miesiącu wynagrodzenia pracowników w swoich fabrykach w Shenzhen o 16-25%.

Jeśli ten trend będzie kontynuowany, już w 2015 r. koszty produkcji w Chinach i transportu na Zachód wielu dóbr będą porównywalne z produkowaniem lokalnie w Stanach Zjednoczonych. To z jednej strony mogłoby oznaczać ulgę dla wielu producentów, którzy jeszcze kontynuują produkcję w zamożnych krajach zachodnich. Z drugiej strony oznaczałoby koniec ery tanich produktów dla rzesz konsumentów na całym świecie. Chińskie fabryki jednak raczej nie mają powodu do obaw. Ogromny potencjał demograficzny Państwa Środka i rosnąca zamożność chińskich konsumentów powinny wystarczyć do zapewnienia popytu na dobra wytwarzane lokalnie nawet przy wzroście kosztów pracy.