W ostatnią niedzielę Cleveland Cavaliers wywalczyli mistrzostwo ligi NBA. James LeBron poprowadził swój zespół do zwycięstwa, ale to o Stephenie Currym z przeciwnej drużyny, Golden State Warriors, biznesowe media piszą jako o wygranym. Rzeczywiście LeBron popisał się na koszykarskim parkiecie, jednak to Curry dominuje na parkiecie na Wall Street.

Dla międzynarodowych korporacji współpraca ze sportowcami jest doskonałą okazją do promocji. Zwłaszcza, jeśli ci odnoszą sukcesy. Okazuje się, że wyniki gwiazd sportu nie mają bezpośredniego przełożenia na konkurencję między markami. Przykładem jest poniedziałkowa sytuacja na NYSE, gdzie bryluje Under Armour, spółka promowana przez Stepha. Wartość akcji amerykańskiego przedsiębiorstwa, specjalizującego się w produkcji obuwia, odzieży i akcesoriów sportowych, wzrosła o ponad 3 procent. Wartość udziałów firmowanego przez LeBrona Nike’a również wzrosła, lecz nie tak spektakularnie, zyskując blisko 2,5 procent. Mimo to Nike nie traci czasu i już w niedzielę zdążył opublikować nowy spot reklamowy z LeBronem i kibicami z Cleveland w roli głównej.

Eksperci CNN Money podkreślają, że poniedziałkowe wzrosty na giełdach nie są wyłącznie efektem wysiłków koszykarzy. Zdaniem specjalistów są one przede wszystkim wyrazem nadziei inwestorów na pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Analizy ekspertów zdaje się potwierdzać giełdowy wynik Adidasa, europejskiego konkurenta Under Armour i Nike’a, którego akcje również zyskały 3 procent, mimo że koszykarski ambasador marki James Harden wraz ze swoim zespołem Houston Rockets został wyeliminowany z gry przez Golden State Warriors Curry’ego już pod koniec kwietnia.

W tym roku wartość udziałów niemieckiej spółki wzrosła o 35 proc., podczas gdy udziały Under Armour i Nike’a straciły odpowiednio 8 i 12 procent. Wyniki giełdowe nie są więc dobrym odzwierciedleniem zmagań pod koszem.