Dużo się ostatnio dzieje na rynku ropy naftowej. Ciągle spadające ceny tego surowca, które obecnie kształtują się na poziomie około 28 dolarów za baryłkę sprawiły, że wiele firm z tego sektora musi na nowo przemyśleć strategię działania. Jedną z nich jest Royal Dutch Shell, której ambitne plany przejęcia jednego ze swoich konkurentów stają właśnie pod znakiem zapytania.
Zaledwie na kilka dni przed planowanym przejęciem BG Group, brytyjsko–holenderski koncern naftowy Royal Dutch Shell poinformował o dramatycznym spadku zysków w ostatnim kwartale ubiegłego roku, który wyniesie zaledwie 1,6–1,9 miliarda dolarów. Dla porównania, w ostatnim kwartale 2014 roku zysk Shell wyniósł 4,2 miliarda dolarów. Tak gwałtowne pogorszenie wyników związane jest oczywiście ze spadkiem cen ropy naftowej. W osiągnięciu lepszego wyniku nie pomogły koncernowi nawet znaczne cięcia kosztów, które w 2015 roku wyniosły 4 miliardy dolarów. Działań oszczędnościowych nie doceniła także giełda, gdzie akcje Shell potaniały dziś o 3,7%, pomimo zapowiedzi dalszych cięć kosztów w 2016 roku i planach zwolnienia 10 tysięcy pracowników.
Na takiej a nie innej reakcji inwestorów giełdowych mogły zaważyć słowa szefa Shell Ben van Beurden’a, który nie dość, że określił słabsze wyniki koncernu jako zadowalające, to jeszcze potwierdził chęć przejęcia BG Group. O ile w kwietniu ubiegłego roku, gdy ropa naftowa kosztowała 55 dolarów za baryłkę, przejęcie BG Group miało ekonomiczne uzasadnienie, to w obecnych warunkach jest to krok bardzo ryzykowny, tym bardziej, że koszty takiej transakcji opiewają na 47 miliardów dolarów. Jak mówią przedstawiciele Standard Life–jednego z głównych inwestorów Shella, opłacalność przejęcia BG Group stałaby się widoczna dopiero przy cenie ropy w okolicach 60 dolarów za baryłkę. Obecnie, jedyna korzyścią dla Shella z całej operacji wydaje się być dywersyfikacja źródeł wydobycia ropy naftowej, gdyż BG Group posiada złoża w takich krajach jak Norwegia, Brazylia czy Australia. Losy transakcji zależą obecnie od akcjonariuszy obu firm, którzy będą głosować na walnych zebraniach pod koniec stycznia. Jeśli wszystko pójdzie po myśli szefostwa Shella, to z końcem pierwszego kwartału br. cała transakcja zostanie sfinalizowana.