Dziś niedziela, a więc dobry czas na oderwanie się od codziennych przyziemnych spraw i przyjrzenie się temu o czym myślą ludzie posiadający dalekosiężne wizje i plany. Dobrą okazją do tego jet wywiad, jakiego reporterowi BBC udzielił słynny amerykański astronauta Buzz Aldrin. Ten 83‒letni dziś człowiek należy do elitarnego grona ludzi, którzy postawili stopę na Księżycu.

Podczas odbywającego się w Paryżu salonu lotniczego, Buzz Aldrin promował swoją najnowszą książkę pt. „Misja na Marsa: Moja wizja podboju”. Aldrin twierdzi, że w 1969 roku, gdy odbywał spacer po Księżycu wydawało się, że podbój Kosmosu będzie postępował coraz szybciej. Okazało się jednak, że po tym jak w 1972 roku Eugen Cernan odbył księżycowy spacer, żaden inny człowiek nie stanął już na jakimkolwiek ciele kosmicznym. Zdaniem Aldrina postęp w podboju Kosmosu został zahamowany, a wysyłanie w przestrzeń satelitów czy nawet udane lądowanie na Czerwonej Planecie marsjańskiego łazika to o wiele za mało. Aldrin przytacza tutaj słowa pewnego specjalisty z NASA, który przez pięć lat zajmował się sterowaniem tymże marsjańskim łazikiem. Twierdził on, że te same efekty można by było osiągnąć w czasie jednego tygodnia, gdyby tylko na miejscu był żywy człowiek.

Właśnie dlatego Aldrin twierdzi, że czas najwyższy na otwarcie nowej ery w podboju Kosmosu i rozpoczęcie misji kolonizacji Marsa. Na pytanie o koszty tego przedsięwzięcia i o to kto je ma ponieść, Aldrin odpowiedział, że bez udziału rządów się nie obejdzie. Sektor prywatny teoretycznie mógłby zdobyć się na tak duże wydatki, ale perspektywa zysków jest zbyt mglista i oddalona w czasie, aby uzyskać wystarczające wsparcie finansowe z tego źródła. Aldrin przywołał tutaj pierwszy program kosmiczny USA, który był zainicjowany przez rząd z niewielkim tylko udziałem firm prywatnych.

Buzz Aldrin postuluje, aby rząd USA już teraz (pomimo kryzysu finansowego) rozpoczął finansowanie programu marsjańskiego. Docelowo na Księżycu miałaby powstać baza z której odbywałyby się regularne loty na Marsa i z powrotem. Aldrin nie widzi też problemu w ewentualnym naborze ochotników do takich misji. Jak mówi cyt. „w naturze ludzkiej zawsze leżało odkrywanie rzeczy nowych, a pierwsi kolonizatorzy Marsa bez wątpienia na trwałe weszliby do historii ludzkości. Już samo to będzie wystarczającą motywacją dla tysięcy ludzi”.

Jak widać wizjonerzy pokroju Buzza Aldrina wciąż istnieją i snują swoje wizje przyszłego świata. Dla nas‒tak bardzo pragmatycznych i przywiązanych do codzienności‒mogą się one wydawać mrzonkami. Jeśli się jednak dobrze zastanowić, to przecież wiele powszechnych dziś rzeczy miało swój początek jako pomysły które na ówczesne czasy były nie do zrealizowania. Więc kto wie…