Reklamy branży motoryzacyjnej uchodzą za jedne z ciekawszych. W zależności od promowanej marki mogą intrygować, bawić lub opowiadać interesującą i wciągającą widza historię. Jednak producentom aut, a raczej agencjom reklamowym tworzącym ich spoty, często zdarza się przeholować. Nie inaczej stało się w przypadku reklamy Audi kierowanej na rynek chiński. Marka spotkała się tam z zarzutami seksizmu. Dlaczego? Spieszymy z wyjaśnieniami.

Jak informuje BBC, w najnowszym spocie (link) porównano kupno samochodu do znalezienia żony z komentarzem „Ważne decyzje muszą być podejmowane ostrożnie”. Reklama zaczyna się obrazem młodej pary, która za chwilę ma się pobrać. Nagle ceremonię zakłóca matka pana młodego, która postanawia dokładnie sprawdzić kandydatkę na synową. Zagląda jej do nosa, uszu i bada uzębienie. Na odchodne rzuca dezaprobujące spojrzenie na klatkę piersiową panny młodej.

Następna scena to jadące Audi i komentarz lektora „Należy podjąć ważną decyzję”. Reklama kończy się danymi platformy oferującej używane auta tej marki z informacją „Tylko przy oficjalnej certyfikacji możesz być pewien.” Internautów oburzyło porównanie kobiety do używanego samochodu i przedmiotowe potraktowanie bohaterki. Rzecznik Audi poproszony o komentarz powiedział, że działania marketingowe na terenie Chin leżą w gestii jednego z lokalnych partnerów joint venture. To on ponosi odpowiedzialność za opublikowany spot.

Część internautów wzywa do bojkotu niemieckiej marki, jednej z trzech wiodących w Chinach (poza Mercedesem Benz i BMW). Wielu pyta, czy w procesie tworzenia lub akceptacji reklamy brała udział choć jedna kobieta. Powątpiewają bowiem, czy zgodziłaby się na takie sportretowanie. Spot wywołał również dyskusję na temat tradycyjnych wartości małżeńskich. Warto podkreślić, że podobne problemy miała w Chinach, m.in. sieć sklepów Qiaobi. Audi idzie w zaparte i twierdzi, że nie złamało żadnych reguł. Czy kontrowersyjna reklama zniechęci konsumentów z Państwa Środka? A może emisja spotu miała wywołać szum medialny?